zakładki

środa, 23 listopada 2016

Przecinacie?

Cześć!

Oszczędzanie jednym idzie lepiej, innym trochę gorzej. Ja lubię oszczędzać- a na pewno nie lubię wyrzucać i marnować. Zwłaszcza takie zapędy mam w kwestii jedzenia, na drugim miejscu plasują się kosmetyki. Znacie sytuację, gdy wszystko kończy się w jednym momencie- szampon, żel pod prysznic, krem i podkład? U mnie to standardowa sytuacja, która co kilka miesięcy ma miejsce. A zastanawialiście się, albo sprawdzaliście kiedyś ile jeszcze da się wycisnąć z na pozór pustego opakowania?


sobota, 19 listopada 2016

Suche szampony po raz drugi- czy każdy Batiste jest taki sam?

Cześć!

Po ostatnim poście dla nikogo nie jest tajemnicą, że suche szampony Batiste są u mnie numerem jeden. Stały się bardzo popularne i łatwo dostępne już jakiś czas temu. Na półkach można znaleźć wiele wersji zapachowych, a także sporo nowych produktów tej firmy. Czy w takim razie każdy jeden suchy szampon ma takie samo działanie?


czwartek, 10 listopada 2016

Suchy szampon suchemu szamponowi nierówny- Batiste vs Syoss

Cześć!

Suche szampony stały się dla nas łatwo dostępne już jakiś czas temu. Wcześniej, nie znając ich po prostu nie odczuwałam potrzeby odświeżenia włosów, były jakie były. Zresztą wtedy to najważniejsze dla mnie było aby były proste, a co tam objętość czy sklejone i przeciążone strąki. W pewnym momencie w mojej łazience zagościł pierwszy suchy szampon- zresztą niezbyt udany. Ale rozgościł się na dobre i teraz jest pozycją obowiązkową.

Sięgam po nie dość często- choć walczę z tym. Niestety moje z natury cienkie włosy często tego samego dnia po umyciu stają się oklapnięte, przyklejone do skóry głowy. Po prostu nie wyglądają zbyt świeżo. Wtedy ratuję się suchym szamponem.

Dziś chciałabym pokazać Wam 2 z nich, które ostatnio przewinęły się przez moje włosy.


Dziś pod lupę weźmiemy suche szampony Batiste w wersji zapachowej neon lights oraz Syoss anti-grease.

piątek, 4 listopada 2016

Przybyło/ubyło w październiku

Cześć!

Ostatni miesiąc minął mi bardzo nieproduktywnie- czego efektem może być choćby ilość wpisów w ostatnim czasie. Ale czasem tak trzeba i wybaczam sobie ostatnie lenistwa i postaram się już nad tym zapanować i powrócić bardziej regularnie. Ale to że siedziałam cicho w kwestii blogowania wcale nie oznacza, że się obijałam. Wcieliłam w życie porządki- nie tylko te kosmetyczne i dziś przychodzę do Was z kosmetycznym bilansem.

Zacznę od denka- i przyznaję, że bywało lepiej...

Sephora mineral podkład w kompakcie

Z tego co mi się wydaje to niestety już go wycofali. Mi wystarczył na 2 sezony letnio-jesienne. Bardzo go lubiłam. Podkład w formie sprasowanego pudru- do nakładania pędzlem lub dołączoną gąbeczką. Na mojej cerze wyglądał bardzo dobrze- naturalnie i dobrze się utrzymywał. Był bardzo wydajny- zdecydowanie bardziej niż mineralne kosmetyki w sypkiej formie. Kupiłabym ponownie!

Więcej o nim poczytacie TUTAJ- i jest to jeden z częściej wyszukiwanych postów na całym blogu.