Cześć dziewczyny! (I facetów też witam )
Dzisiaj słów kilka na temat peelingu do twarzy, który niestety nie do końca spełnił moje zachcianki :)
Mowa o tytułowym peelingu z linii Planet Spa firmy Avon.
Jak już kiedyś pisałam (w poście o maseczce z minerałami z Morza Martwego) sprawdza się on jako początek i przygotowanie twarzy do mechanicznego oczyszczania. Jako peeling już mniej.
Jednak mimo niepełnego mojego zadowolenia, nie mogę tego peelingu skreślić całkowicie, ponieważ podczas zabiegu czuć, że jest w nim peelingująca, działająca sól. Niestety działa ona zbyt lekko, jak na moja zgrubiałą cerę :) Twarz po nim jest średnio gładka, ale na pewno jest czysta, niekoniecznie dobrze oczyszczona z głębi. No ale nigdy nie można mieć wszystkiego.
I mam jeszcze jeden poważny zarzut - peeling nie jest wydajny. Używałam go góra raz w tygodniu, a i tak bardzo szybko się skończył.
Mimo wszystko uważam, że jeżeli ktoś się nad nim zastanawia, to powinien kupić. Bo tragiczny nie jest, a może na waszej cerze zachowywać się będzie inaczej, lepiej :)
Miłego popołudnia,
Kasieńka :*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz