zakładki

środa, 26 listopada 2014

Srebrem po twarzy?

Hej!

Dzisiaj chciałabym Wam opowiedzieć co nieco o produkcie, którym od dłuższego czasu tonizuję twarz. Nie będę skupiać się dokładnie na firmie której produkt prezentuję, raczej na samej zawartości- używałam już 3 firm i nie widzę miedzy nimi żadnej różnicy.


 Po srebro koloidalne sięgnęłam po rekomendacji koleżanki z podobnymi problemami skórnymi jak moje. Wychwalała je pod niebiosa, więc stwierdziłam, że może warto.

I faktycznie- warto było. Po pewnym czasie stosowania zauważyłam znaczną poprawę stanu skóry. Ale zacznijmy od początku. Co obiecuje producent?


Produkt zamknięty jest w dużej- bo aż 500 ml butli z ciemnego szkła.


Niestety otwór jest bardzo duży- przez co może nam się wylać dużo za dużo na płatek kosmetyczny. Tak zużyłam 3 butle- dosyć szybko bo wystarczyły mi na około miesiąc. Przy czwartej postanowiłam przelać produkt do buteleczki z atomizerem i po prostu pryskać nim twarz i ściągać nadmiar. To posunięcie okazało się strzałem w dziesiątkę! Ten egzemplarz używam już ponad 2 miesiące a nadal w butelce znajduje się około 1/3 płynu.

Płyn jest zupełnie przezroczysty i bezzapachowy.

Co zauważyłam na własnej skórze? Na pewno cera jest uspokojona, wszelkie niedoskonałości pojawiają się rzadziej- a jak już to nie są zbyt zaognione, lekkie zmatowienie. Zdecydowanie mniej przetłuszcza się także moja strefa T- nie miałam nie wiadomo jakiego problemu z tym, ale teraz jest znacznie lepiej.
Wiem to, bo przez pewien czas zamieniłam srebro na inny tonik. Dopiero jak dl niego wróciłam, zauważyłam jak zbawienny wpływ miał na moją cerę.


To cudeńko znajdziemy w aptekach. Taka impreza będzie nas kosztowała około 40 zł. Według mnie warto zaryzykować i zainwestować w ten produkt. Nie powinien zaszkodzić, a może całkiem sporo zdziałać.


A Wy, czym tonizujecie twarz? A może pomijacie ten krok? Znacie srebro koloidalne? Może macie jeszcze jakieś inne zastosowanie dla niego?

Czkam niecierpliwie na Wasze komentarze i żegnam się, do następnego posta!

K. ;*

poniedziałek, 24 listopada 2014

A Wam, co przynosi ukojenie?

Cześć!

Wracam do Was- i udajmy, że ostatniej przerwy wcale nie było. Teraz mam nadzieję to się zmieni- ale nic nie obiecuję.

Na dworze zrobiło się znacznie chłodniej- a przynajmniej u mnie. Takie warunki sprzyjają wszelkim kuracjom złuszczającym skórę twarzy. W moim przypadku właśnie się tak stało- moja Pani dermatolog postanowiła podziałać w tym kierunku. Efekt- odchodzące płaty skóry, które po prostu nie wyglądają dobrze- ale robimy to po to, aby wyglądać lepiej. Ot taki paradoks. Postanowiłam więc zainwestować w jakiś intensywnie regenerujący krem. Na co postawiłam?


Avene Cicalfate. (Jak dobrze, że nie muszę wymawiać tej nazwy przed Wami!)

Dotychczas dużo słyszałam o tym produkcie, ale chyba nie do końca widziałam potrzebę sięgania po tak treściwy krem. Bo ten zdecydowanie do takich się zalicza.

Kilka słów od producenta:

Więc wiemy już co powinien robić. A jak jest w rzeczywistości?

Całkiem nieźle! Krem jest biały, dosyć tłusty. Według mnie ciężko się go rozprowadza, ale tragedii nie ma. Po rozprowadzeniu zostawia powłokę na twarzy, ale ja też go sobie nie żałuję. Z pewnością nie zdecydowałabym się go użyć pod makijaż.



Już po chwili czujemy, że nasza cera jest ukojona, uspokojona. Tak po prostu jest nam lepiej. Po dłuższym stosowaniu możemy na pewno zauważyć znaczną poprawę, widoczną gołym okiem- suche skórki nie straszą aż tak bardzo, wszelkie zmiany goją się szybciej.

Co do dostępności- większość aptek, które posiadają w ofercie dermokosmetyki będzie miała i jego w ofercie. Co do ceny- tutaj bywa różnie, bo rozstrzał jest niesamowity. Ja ze swojej strony mogę Wam polecić apteki internetowe- tam ceny są o wiele niższe niż w tych stacjonarnych. Ja swoje opakowanie 40 ml kupiłam za 22 zł.

Jeśli szukacie czegoś, co zadziała jak plaster na Waszą twarz, to myślę, że warto dać mu szansę. Nie powinnyście się zawieść.


Dajcie koniecznie znać, czy używałyście tego produktu. A może znacie jego jakiś inny odpowiednik? 

Pozdrawiamy Was gorąco- ja i mój nowy przyjaciel

K. ;*