Cześć!
Przychodzę dzisiaj do Was z porównaniem dwóch ogromnych opakowań kremów do rąk. Każdy z nich pochodzi z limitowanych kolekcji- ale nie martwcie się, te wchodzą co jakiś czas do skepów, gdzie możemy je znaleźć- a mianowicie do Rossmanna i DM-u. Na tapetę bierzemy krem Isana i Balea. Ciekawi który zwycięża?
Tych dwóch oto panów to 300 ml dobroci zamkniętej w poręcznej buteleczce z pompką. Szata graficzna to kwestia względna- ja wybieram odcienie fioletu- z prostej przyczyny- pasują mi do sypialni. (Kto by tam się rozwodził nad działaniem, skoro pasuje do sypialni! :D)
Cena jest również podobna- za Isanę trzeba dać niecałe 6 zł, za Balea 36 koron czeskich- co daje około 5,5 zł (w promocji). Jak na taką ilość kremu- wg mnie cena jest rewelacyjna.
Opakowanie i cenę mamy już omówione- przejdźmy do składów.
Zapach- dla mnie oba są świetne. Isana to lekko kwiatowy, ale zdecydowanie nienachalny zapach- a fanką kwiatowych zapachów nie jestem- jednak ten ma w sobie "to coś". Balea również jest strzałem w dziesiątkę- ale tutaj już zdecydowanie trudniej jest mi określić konkretnie jaki to zapach- po prostu przyjemny. Oba nie utrzymują się na dłoniach specjalnie długo.
Pierwsza większą zmianę dostrzegam w konsystencji dwóch rywali. Isana jest zdecydowanie bardziej wodnista niż Balea. Jeśli chodzi o wchłanianie się to oba szybko wsiąkają w skórę, pozostawiając jednak uczucie nawilżenia- wiemy, że coś na nie nałożyłyśmy, nie znikają w niewyjaśnionych okolicznościach. Pompki dozują dosyć dużą ilość produktu- ja zazwyczaj wyciskam pół pompki- i wystarcza to spokojnie na dłonie. Z racji tego, że pojemniczki mieszkają przy moim łóżku- często krem ląduje też na moich stopach- i tutaj też działa poprawnie.
Ale który lepiej? Isanę używam już od około roku- więc wydajność jest kosmiczna! Około miesiąc temu otworzyłam także Balea- i muszę przyznać, że jej działanie jest lepiej zauważalne na skórze. Czuję, że mogę aplikować ją rzadziej w ciągu dnia- a po nocnej kuracji czuję zdecydowaną poprawę stanu moich dłoni. Co nie oznacza wcale, że krem z Rossmanna jest zły. Drugi po prostu lepiej dogadał się z moją skórą i jeśli miałabym kolejny raz wybór, zdecydowanie sięgnęłabym po czeską wersję.
Podsumowując- świetne rozwiązanie do stosowania w domu! Na dzień dzisiejszy wybieram markę Balea i jej wersję kremu, ale ten z Isany również darzę dużą sympatią- w końcu spędziliśmy mój ostatni rok życia razem! Jest to na prawdę ciekawa propozycja za niewielkie pieniądze! Wypróbujcie- nie powinniście być rozczarowani!
Znacie te kremy do rąk? Zużywacie je na potęgę? Może macie jakąś inną firmę, która również oferuje takie duże pojemności?
Czekam na informacje, a teraz jeśli pozwolicie, pójdę posmarować ręce kremem- to uzależnia!
Buziaki!
K. :*
Niestety nic nie zaproponuje bo zwyczajnie nie lubię kremów do rąk :p
OdpowiedzUsuńJak nosiłam jakiś jeden zaplątany w torebce to też tak myślałam, ale jak stoi taki przyjemniaczek w domu to z chęcią po niego sięgam. ;)
UsuńJa mam isanę, używam do stop;) tylko jest w innej szacie graficznej. Btw Balea nie jest czeska.
OdpowiedzUsuńTak, wiem w sumie- ale sugerowałam się tym, że w Czechach kupiona. ;) A do stóp równie dobrze się sprawdzają oba kremy. ;)
UsuńNie używam kremów do rąk, ale mi się spodobał jeden a Avonu.
OdpowiedzUsuńWłaśnie w dwóch torebkach mam kremy z Avonu i jakoś mnie nie porwały. Te sprawdzają się u mnie 100 razy lepiej! ;)
UsuńJa teraz kończę czerwony be beauty z biedronki ;)
OdpowiedzUsuńPodobno też jest dobry. ;>
Usuńisana czeka na swoja kolej:) już niedługo:)
OdpowiedzUsuńPowinnaś być zadowolona! A u mnie w kolejce Balea jagodowa (a może borówkowa?) :D
UsuńLCN ma takie duże i bardzo przyjemne. Ja muszę się w końcu tą baleą zainteresować
OdpowiedzUsuńO, to jak już wykończę wszystko co mam to rozejrzę się w ich ofercie. ;)
Usuńja mam krem z Balea o zapachu truskawek :) zapach obłędny ale działanie niestety już gorsze :( no wiosnę czy lato może będzie ok ale zimą nie zdaje egzaminu :(
OdpowiedzUsuńMoje dłonie jakoś specjalnie wymagające chyba nie są, więc te kremy i zimą są w porządku. A zapach truskawek? Hmm... musi być obłędny! ;)
UsuńNie znam żadnego z tych kremów, ale wolę mniejsze pojemności ;)
OdpowiedzUsuńU mnie w warunkach domowych takie rozwiązanie jest lepsze niż małe tubki, których nigdy nie umiem znaleźć. ;)
OdpowiedzUsuń