zakładki

środa, 18 października 2017

Przybyło we wrześniu... || Semilac, Kallos, Missha, Holika Holika || IV edycja Meet Beauty, Dove, Nivea Urban skin detox, Ambasadorka Le Petit Marseillais

Hej!

W poprzednim poście pochwaliłam się, że tak mało mi kosmetyków w zeszłym miesiącu doszło... Ale rzeczywistość okazuje się jednak trochę inna, i ostatecznie stwierdzam, że trochę tego jest. Nawet nie wiedziałam, że tyle się nazbierało. No ale cóż, pozostaje tylko pracować nad tym żeby proporcja przybyło ubyło zmieniła się w październiku, jak na razie jestem na dobrej drodze. ;)

Tymczasem zapraszam na nowości września.


Postawiłam na trochę nowości dla mnie z Semilaca, a właściwie na jedną zupełną nowość- czyli Hardi clear i na nowy kolor.
Bazę już znam. I szczerze przyznam, że średnio się u mnie spisywała solo, bardzo szybko przy niej miałam starte końcówki, pomimo dobrego zabezpieczania wolnego brzegu. Zastanawiacie się pewnie czemu znów po nią sięgnęłam- chciałam dać jej szansę w duecie z hardim. Niestety, ale moja ukochana baza proteinowa Indigo u mnie zaczęła się zapowietrzać i w całości odpryskiwać po około 2 tygodniach- a tak się bawić nie chcę. Nie wiem, czy zmienili coś w składzie, ale stało się tak u mnie i u kilku koleżanek, u których do tej pory spisywała się bez zarzutu... Czas więc sprawdzić inne opcje, a ta jest dla mnie najłatwiej dostępna. A potrzebuję czegoś do wzmocnienia płytki, zwłaszcza gdy bawię się w długie paznokcie.

Trzecia sztuka lakieru to nowy kolor- który podobał mi się już od bardzo dawna, zresztą nie tylko mnie. 148 Night Euphoria- myślałam że to czerń z zatopionymi bordowymi drobinkami, tymczasem to piękny burgund czy fiolet z bordowymi drobinkami. Na pewno nie tandetny, bardzo nieoczywisty i jesienno-zimowy kolor.


Przy okazji wizyty w łódzkich Allepaznokciach, gdzie stacjonarnie mam dostęp właśnie do Semilaca, sięgnęłam również po maskę Kallos color. Włosów nie farbuję, ale szukam idealnej pielęgnacji dla moich kręciołków, dołączyłam ostatnio do grupy Curly Girls Polska na facebook'u i tyle co się o niej dobrego naczytałam, nie mogłam przejść koło niej obojętnie. Zwłaszcza, że jest jej litr i kosztuje 11 zł. Ma być dobra do mycia włosów na długości, do stylizacji czy do odżywienia w połączeniu z jakimś olejem. Nie ma w składzie silikonów więc nie oblepia włosów przez co ich nadmiernie nie obciąża. Mam nadzieję, że będzie idealna.


Przed urlopem zorientowałam się, że krem BB Missha perfect cover w ciemniejszym niż no. 23 jest mi absolutnie niezbędny. Następnym z kolei jest no. 27 i też na niego postawiłam, tym razem już w pełnowymiarowej wersji 50 ml. Udało mi się trafić na promocję -40% na kosmetyki azjatyckie w kontigo + darmową wysyłkę- więc był to zestaw idealnie stworzony dla mnie. Dodatkowo do koszyka wrzuciłam żel aloesowy Holika Holika i dwie maski w płacie z Misshymango i czerwony żeń-szeń.

Wrzesień też był obfity w różne przesyłki.


Pierwsza dotarła do mnie, a właściwie do zaprzyjaźnionej firmy podczas mojej nieobecności. I gdy ja już miałam ją przejąć, okazało się że- tutaj cytat: "jakiś glut z niej wycieka". Koniec cytatu. Okazało się, że szampon dosyć mocno ucierpiał w transporcie i została go praktycznie 1/3. Gdyby nie Instagram nawet nie widziałabym skąd ta paczka. Otóż Meet Beauty Conference w tym roku w ramach zapowiedzi IV edycji obdarowała nas paczkami kosmetyków Dove. W jej skład weszły: pianka do mycia ciała Deeply Nourishing, antyperspirant go fresh gruszka&aloes oraz nieszczęsny szampon z serii Advanced hair series- regenerate nourishment.

Do paczki dodana również była informacja nt. terminu kolejnej edycji konferencji, jednak nie dotarła ona nawet w moje ręce, zutylizowana przez sąsiadkę. Dzięki innym Blogerkom wiem kiedy będzie się odbywać i gdzie- niestety termin nie pasuje mi zupełnie, jednak zrobię wszystko co w mojej mocy aby móc się tam pojawić. ;)


Kolejną niespodzianką była przesyłka od Nivea- tutaj nowa seria Urban skin detox oraz ochrona, w skład której wchodzi krem na dzień z filtrem SPF 20, żel-krem na noc oraz 1-minutowa maska z białą glinką i ekstraktem z magnolii. 


Udało mi się też dostać do kampanii ambasadorskiej Le Petit Marseillais. Nigdy do tej pory nie miałam styczności z ich produktami, więc bardzo się cieszę, że mam okazję je przetestować. Kampania była poświęcona ich nowości- żelom dla mężczyzn, więc nie testowałam ich sama. Jednak i dla mnie czegoś nie zabrakło- w paczce znalazłam żele o zapachach mięty i cytrusów- to wersja męska, moja zaś- algi morskie, minerały morskie.

Udział w kampanii dał mi wiele radości, a wspólne wypełnianie zadań sporo śmiechu i czasu spędzonego razem. Moim ulubionym zdjęciem jest to, gdzie mój Mężczyzna zabiera mnie do swojego świata, podczas gdy ja wprowadzam go do świata kosmetyków.



Za wszystkie paczki serdecznie dziękuję, każdy z kosmetyków zużywam z przyjemnością. Z pewnością pojawią się recenzję większości z nich. Może macie propozycję od czego zacząć, jest coś co szczególnie Was zainteresowało?

Dajcie znać jak tym razem wyglądały Wasze zakupy we wrześniu, skusiłyście się na jakieś nowości? Czy może grzecznie pohamowałyście się i nie kupiłyście nic? Znacie wyżej pokazane produkty? Co o nich sądzicie?

Miało być mało, tymczasem jest na plusie (+) 16. Na szczęście część z nich jest mała i mieści się w szafce! ;)

Ostatecznie (+) 16 (-) 12 czyli nada (+) 4- nie najgorzej, ale życzę sobie żeby ta proporcja się odwróciła już od przyszłego miesiąca.

Pozdrawiam,
K.

8 komentarzy:

  1. Większość kosmetyków mi znana. Żele marki Le Petit Marseillais są poprostu cudowne.
    https://recenzjella.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Również testuję nowości z Dove i Nivea :) Żel aloesowy mnie kusi!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniecznie wypróbuj, jest tak uniwersalny i wielozadaniowy że na pewno znajdziesz coś dla siebie. ;)

      Usuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń