Cześć!
Czasami zdarza się tak, że wyciągacie swój kosmetyk po podróży, wkładacie na miejsce. A przy okazji następnego użycia robicie wielce zdziwioną minę, gdy jego zawartość zamiast grzecznie siedzieć w opakowaniu, wypada w mniejszej czy większej ilości na czyste ubranie. Tak też stało się z moim pudrem- nie przeżył kolejnej podróży i posypał się w drobny mak. Odczekał swoje, ale w końcu postanowiłam tchnąć w niego nowe życie i postanowiłam go skleić.
Bohaterem tej niechlubnej sytuacji jest puder Max Factor Creme Puff w odcieniu 05 translucent.
W zestaw ratunkowy wchodził patyczek do wymieszania zawartości, szklanka- aby w miarę równo ubić papkę i najważniejsze- spirytus.
Zaczęłam od rozdrobnienia zawartości możliwie jak najbardziej- uzyskałam proszek z małą ilością grudek, całkowicie nie byłam w stanie się ich pozbyć.
Następnie przeszłam do zabawy i dolewałam płynu, jednocześnie mieszając do uzyskania gładkiej masy.
Próbowałam odcisnąć równo szklankę aby uzyskać równą powierzchnię- ale to nie działa. :D Ostatecznie przy pomocy palca wyrównałam górę i tak pozostawiłam do odparowania. Dla pewności zostawiłam puder otwarty na całą noc.
Po tym czasie wizualnie nic się nie zmieniło. Na wierzchu utworzyła się twarda powłoka, której pozbyłam się przy pomocy tego samego patyczka, co wcześniej. I przeszłam do użycia pudru. Alkohol wyparował całościowo, nie czuć go w ogóle przy aplikacji.
I wszystko wróciło do normy. Puder nadal wypełnia swoje zadanie, nakłada się bezproblemowo. Na pewno jest mniej ubity niż był oryginalnie- ale z pewnością taka akcja pozwoli nam do końca zużyć rozwalony kosmetyk.
Taki sposób nadaje się do naprawy kosmetyków prasowanych. Polecam każdemu, kto zastał swój kosmetyk w rozsypce. ;)
Czy próbowałyście już tej metody? Czy jednak nie chcecie się bawić w takie rzeczy? A może znacie jeszcze inną metodę na tchnięcie drugiego życia w kosmetyki?
Dzięki temu z czystym sumieniem mogę wykończyć puder, ponosząc przy tym małą stratę.
Buziaki!
K. ;*
Dodatkowo przypominam o rozdaniu!
Czasami zdarza się tak, że wyciągacie swój kosmetyk po podróży, wkładacie na miejsce. A przy okazji następnego użycia robicie wielce zdziwioną minę, gdy jego zawartość zamiast grzecznie siedzieć w opakowaniu, wypada w mniejszej czy większej ilości na czyste ubranie. Tak też stało się z moim pudrem- nie przeżył kolejnej podróży i posypał się w drobny mak. Odczekał swoje, ale w końcu postanowiłam tchnąć w niego nowe życie i postanowiłam go skleić.
Bohaterem tej niechlubnej sytuacji jest puder Max Factor Creme Puff w odcieniu 05 translucent.
W zestaw ratunkowy wchodził patyczek do wymieszania zawartości, szklanka- aby w miarę równo ubić papkę i najważniejsze- spirytus.
Zaczęłam od rozdrobnienia zawartości możliwie jak najbardziej- uzyskałam proszek z małą ilością grudek, całkowicie nie byłam w stanie się ich pozbyć.
Następnie przeszłam do zabawy i dolewałam płynu, jednocześnie mieszając do uzyskania gładkiej masy.
Próbowałam odcisnąć równo szklankę aby uzyskać równą powierzchnię- ale to nie działa. :D Ostatecznie przy pomocy palca wyrównałam górę i tak pozostawiłam do odparowania. Dla pewności zostawiłam puder otwarty na całą noc.
Po tym czasie wizualnie nic się nie zmieniło. Na wierzchu utworzyła się twarda powłoka, której pozbyłam się przy pomocy tego samego patyczka, co wcześniej. I przeszłam do użycia pudru. Alkohol wyparował całościowo, nie czuć go w ogóle przy aplikacji.
I wszystko wróciło do normy. Puder nadal wypełnia swoje zadanie, nakłada się bezproblemowo. Na pewno jest mniej ubity niż był oryginalnie- ale z pewnością taka akcja pozwoli nam do końca zużyć rozwalony kosmetyk.
Taki sposób nadaje się do naprawy kosmetyków prasowanych. Polecam każdemu, kto zastał swój kosmetyk w rozsypce. ;)
Czy próbowałyście już tej metody? Czy jednak nie chcecie się bawić w takie rzeczy? A może znacie jeszcze inną metodę na tchnięcie drugiego życia w kosmetyki?
Dzięki temu z czystym sumieniem mogę wykończyć puder, ponosząc przy tym małą stratę.
Buziaki!
K. ;*
Dodatkowo przypominam o rozdaniu!
ja na szczęście jeszcze nie musiałam tak ratować kosmetyku ;D
OdpowiedzUsuńDo niedawna też tak mówiłam. A ostatnio potłukłam puder i bronzer. ^^
Usuńja tak ratowałam i bronzer i puder i cienie:D obs? ja już:D
OdpowiedzUsuńCzyli jednak to całkiem pomocny patent. ;)
UsuńMożna? Można! Kiedyś też tak naprawiałam, spoko patent :)
OdpowiedzUsuńDziała! ;D
UsuńSłyszałam o tej metodzie, ale przyznam, że nigdy nie próbowałam :)
OdpowiedzUsuńNa pewno warto ją znać- przypadki jak i wypadki chodzą po ludziach. :D
UsuńKilka razy tak naprawiałam cień :)
OdpowiedzUsuńJak najbardziej- można tak ratować wszystko co było wstępnie prasowane. :)
Usuń