Jak u Was z regularnym dbaniem o stopy? Ja bez bicia przyznaję się, że u mnie słabo. Od wielkiego dzwonu nałożę jakiś krem, a regularnym użyciem tarki czy pumeksu tym bardziej nie mogę się pochwalić. Z wizją cieplejszej pory roku postanowiłam wziąć moje stopy we własne ręce i zafundować im kurację- żeby bez wstydu za kilka tygodni móc założyć odkryte buty. W tym celu zakupiłam maskę złuszczającą. Czy efekty są zadowalające?
Postawiłam na firmę Purederm z prostego powodu- ich produkt jest w rozsądnej cenie. Zapłaciłam za niego niecałe 13 zł (z tego co pamiętam) przy okazji wizyty w Biedronce. Wiem, że ich produkty dostępne są w regularnej sprzedaży w Hebe- więc z dostępnością jest dobrze. Nie uśmiecha mi się wydawanie większych kwot na taki produkt- jak to zdarza się w przypadku niektórych firm (ceny potrafią sięgnąć nawet 100 zł).
Skarpety mają uniwersalny rozmiar- wg producenta zmieści się w nie stopa do rozmiaru 42. Moje 38 miało spory zapas. Zakładamy foliowe skarpetki, włączamy długi film i czekamy. Po tym czasie należy zmyć pozostałości płynu i czekać na rezultaty.
Wystarczy odciąć górną krawędź i włożyć w środek stopę. Wewnątrz znajduje się nasączony materiał z dosyć dużą ilością płynu- który pluska i przelewa się gdy ruszamy stopą.
Produkt ma dosyć intensywny zapach- który Maurycemu nie za bardzo się spodobał, ale zyskał jego duże zainteresowanie.
Spędzamy tak ponad godzinę- do półtora. Teraz czekamy kilka dni i...
Na naszych stopach zaczynają się pojawiać pęcherzyki skóry, która odchodzi. U mnie takie zjawiska zaczęły występować w trzecim dniu po użyciu skarpet. Przez kolejny tydzień skóra sukcesywnie się łuszczyła.
A po zakończeniu zrzucania skóry moim oczom ukazały się gładkie, miękkie stopy- nie oczekiwałam efekt miękkich stóp niczym u niemowlaka i też takiego efektu nie osiągnęłam.
Stan moich stóp wyraźnie uległ poprawie- zimowe buty dostarczyły mi wielu odcisków, zgrubień. Po złuszczeniu większość takich zmian zniknęło, z efektu jestem zadowolona, ale... spodziewałam się chyba więcej. Wydaje mi się, że pełen efekt osiągnęłabym dopiero po drugim zastosowaniu produktu. Jest zdecydowanie lepiej- obietnice producenta zostały spełnione, jednak nadal zdarzają się dni gdy muszę więcej uwagi poświęcić stopom.
Po tygodniu tracenia zrogowaciałego naskórka czuję się zachęcona do sięgania regularnie po tego typu maski- na pewno co roku przed latem będę z nich korzystać. Zdecydowanie ułatwiają proces doprowadzania stóp do odkrytych butów. Jedyne o czym trzeba pamiętać- to aby zabieg wykonać w okresie, gdy nosimy jeszcze całkowicie zakryte buty- zdecydowanie widok łuszczącej skóry nie jest tym, co chcecie fundować wszystkim w koło.
Znacie takie skarpety? Jak dbacie o swoje stopy- cały rok, czy raczej tak jak ja- w wypadku największej konieczności? Może zdradzicie mi jakieś skuteczne sposoby pielęgnacji tej części ciała?
Miło było mi tuta z Wami, ale teraz uciekam w otchłań nauki- sesja nie oszczędza!
Pozdrawiam cieplutko!
K. ;*
Mam je :) pasuje użyć przed wakacjami :)
OdpowiedzUsuńJak najbardziej- chociaż okres złuszczania może być już w tych wyższych temperaturach jakie u nas zawitały dosyć kłopotliwy- ale efekt może wynagrodzić niedogodności. ;)
UsuńDla takich stopowych leniuchów jak ja najlepsza! ;)
OdpowiedzUsuńekstra! Musze to wypróbować ;D Bo jakoś nie umiem się w koncu zabrać za pumeks ;D
OdpowiedzUsuńhttp://zyciowa-salatka.blogspot.com/
To koniecznie- na pewno pomoże. ;) A pumeks, hmm kiedy ostatnio go miałam w ręce? :p
UsuńUżywałam jej rok temu i byłam bardzo zadowolona z efektów, świetnie sobie poradziła z nawet bardzo uciążliwymi zgrubieniami.
OdpowiedzUsuńW takim razie widzę dwie możliwości- albo moje pięty były w bardziej opłakanym stanie niż mi się wydawało, albo trzymałam je jednak za krótko. ;) Z pewnością kiedyś powtórzę kurację i zobaczymy wtedy jakie efekty uda mi się osiągnąć.
UsuńChętnie bym taką maskę wypróbowała ;)
OdpowiedzUsuńNic nie stoi na przeszkodzie. ;)
UsuńJak najbardziej. Bardzo przydatne. ;)
OdpowiedzUsuń