zakładki

wtorek, 8 grudnia 2015

Maliny w środku zimy

Cześć!

Kto lubi maliny? Ja jak najbardziej, ale zdecydowanie nie przepadam za jej sztucznym aromatem, katowanym przez wielu producentów. Ale zapach zapachem- a ciekawość zwyciężyła i sięgnęłam po dwie płukanki- i dzisiaj przyszedł czas, aby podzielić się z Wami moimi wrażeniami.


Po płukanki octowe sięgnęłam zachęcona obietnicami dodania włosom blasku ze względu na przywrócenie kwasowości włosom. Ma się tak dziać poprzez dodatkowe usunięcie kamienia w nich osadzonego.


Dałam szanse dwóm formom- Yves Rocher oraz Marion.

Przyznam szczerze, że o tej drugiej wiele dobrego słyszałam- zwłaszcza w kwestii włosowej- ale nigdy nie miałam z nimi przyjemności. Za to Yves Rocher jak dobrze wiecie jest moim hitem.

Na pierwszy rzut weźmy zapach- mi bardziej przypadł do gustu Marion ze względu na mniej ostrą woń. Yves Rocher ma bardziej naturalny skład, ale mój nos nie toleruje właśnie tej nuty maliny. W obu przypadkach wyraźnie wyczuwalna jest nuta octu- ale nie jest uciążliwa i znika od razu po spłukaniu.

Co do ceny względem pojemności wygląda to następująco:
YR 24,90 zł/150ml
Marion 7zł / 130ml

Wydajnościowo wypadają podobnie- chociaż bardziej oszczędnie ze względu na mniejszy otwór daje się dozować YR.


Przejdę do najważniejszego- działania. Na początek posilę się zdjęciami, a następnie własnymi odczuciami.


            Marion (sztuczne światło)                                                YR (światło dzienne)

Ja jestem pod dużym wrażeniem jak taka mała zmiana potrafi wpłynąć na moje włosy. Po umyciu włosów szamponem i zastosowaniu odżywki, jako kolejny krok należy nałożyć niewielką ilość płukanki na włosy i spłukać. U mnie jest to kilkanaście do kilkudziesięciu sekund- bo ileż można stać ze spuszczoną głową nad brodzikiem.
Płukanka w magiczny sposób podkreśla skręt moich loków, odbija je od nasady- a efekt jaki daje wystarcza na dwa dni. Dodatkowo przedłuża świeżość- już po wyschnięciu można zauważyć różnicę. Dla mnie też bardzo przyjemny jest moment używania jej przy skórze głowy- gdy zimny płyn ma kontakt ze skórą.

Po zastosowaniu kwasowej płukanki zapominam co to niesforne puszenie się włosów- a każda posiadaczka loków chce, aby były one puszyste- a nie spuszone. A dzięki tym małym produktom to w końcu możliwe!

Dodatkowym atutem jest fakt zmiękczenia włosa- ma się ochotę je miziać i miziać.

Zapewne zastanawiacie się która wygrywa to stracie.


Minimalnie na prowadzenie wysuwa się Marion- ze względu na niższą cenę- i jednak bardziej widoczny efekt. Zresztą moje włosy jakoś nigdy nie lubiły się wybitnie z naturalnymi kosmetykami- a jednak Marion ma w sobie dużo więcej chemii.

A teraz mam ochotę na więcej! Myślałam o sięgnięciu po ocet jabłkowy- być może po nim efekt będzie jeszcze lepszy?

Jeśli używałyście- koniecznie poradźcie jak go używać- czy w czystej postaci prosto na włosy, czy jakoś go rozwodnić? Polecacie jakiś konkretny? A może macie jeszcze inne sposoby na błyszczące i świeże włosy? Znacie płukanki malinowe?

Do następnego!

K. ;*

18 komentarzy:

  1. A u mnie te wszystkie płukanki nic fajnego z włosami nie robią :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda- ale trzymam kciuka żebyś znalazła inne godne używania produkty. ;)

      Usuń
  2. Świetny blog :) zapraszam również do mnie
    http://oriflamepracaihobby.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  3. U mnie Marion w ogóle nie działała, była jak pic na wodę ;) Za to wersja Yves Rocher świetnie przedłużała świeżość włosów i poprawiała ich wygląd :) Pomijając fakt, że w składzie płukanki YR brak malin :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj szczegóły. :D Zapewne naturalny aromat jest. :P Co włosy to inny efekt. ;)

      Usuń
  4. Jeszcze nie stosowałam tych płukanek, muszę spróbować. Obserwuję i zapraszam do mnie ☺

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja bardzo często sięgam po płukanki na bazie octu jabłkowego. Robię go najczęściej sama wtedy mam pewność, że jest pozbawiony niepotrzebnej chemii. Stosuję go albo samodzielnie albo z dodatkiem jakiegoś ziółka (pokrzywa, szałwia, rumianek, goździki, cynamon) zależy czego tam akurat moje włosy i skora głowy potrzebują :) Oczywiście ocet rozcieńczam wodą w proporcji 2/3 szklanki wody na łyżkę octu. Czasami dodam też jakiś olejek eteryczny, ale to niezbyt często. Zapachu po occie nie wyczuwam na włosach w ogóle. Na moich kręconych włosach sprawdza się świetnie, dlatego bardzo polecam Ci ten ocet jabłkowy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci bardzo za wyczerpujący temat komentarz! Dzięki niemu z pewnością uniknę błędów. W wolniejszy czasie skorzystam z twoich rad. Ściskam! ;)

      Usuń
  6. Znam kosmetyk z mariona, ale niezbyt się polubiliśmy ;/

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam tą z YR i uwielbiam jej zapach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi aż przepala nozdrza. ;P Zdecydowanie wolę sztucznego i mniej malinowego Mariona. ;)

      Usuń
  8. Kupiłam i poza zapachem nie widzę w niej nic ciekawego :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widocznie Twoje włosy nie potrzebują nic z tego, co płukanka ma do zaoferowania. ;)

      Usuń
  9. bardzo długo zastaawiałam się nad płukanką z YR ale dużo osób mi ją odradziło ;)

    OdpowiedzUsuń