Cześć!
W poprzednim poście zapoznałam Was z marką lakierów hybrydowych Neess. Mogliście poczytać o tym co można znaleźć w ich ofercie. Dziś chciałabym podzielić się z Wami moją opinią na ich temat- jak się z nimi współpracuje, jak się trzymają. Zapraszam!
Zaczynając od początku: primer bezkwasowy, tutaj zwany primerem soft (kwasowy to standard). Wiele z nas pomija ten krok w stylizacji hybrydowej- jednak jest on bardzo ważny. Sama zauważyłam różnicę- i odkąd go stosuję nie zdarzają się zapowietrzenia czy odchodzący z wolnego brzegu lakier. Aplikuje się go jak standardowy lakier, przed bazą. Wystarczy przejechać pędzelkiem nasączonym w płynie po całej powierzchni paznokcia.
Pozostałe elementy to baza, 2 kolory i top. Wszystkie w okrągłych czarnych buteleczkach, dobrze oznakowanych. Wewnątrz- 8 ml produktu, za który płacimy 29 zł (primer 14,90 zł).
Baza bez zarzutu- dosyć płynna, łatwa w aplikacji. Spełnia swoje zadanie, jest pierwszym etapem już samego malowania.
Kolory, które znalazły się w moim zestawie to 7528 pole lawendy oraz 7552 lawa namiętności. Nazwy są niesamowite- bardzo finezyjne (karmelowa tęsknota, randka w ciemno, śliwka w kompot!).
W konsystencji są takie jak baza, zresztą top też nie jest zbyt gęsty. Są dosyć lejące, ale nie spływają podczas malowania- dzięki czemu nie zalewa się nimi skórek.
Pole lawendy od razu wylądowało na moich paznokciach. Od dłuższego czasu "chodził" za mną delikatny, pastelowy fiolet. Jest bardzo ciekawy- w ciągu dnia wybija się z niego wrzos, wieczorem szarość. Wielowymiarowy, nie sprawia że palce wyglądają na sine. Idealny zimowy pastel. Do idealnego krycia wystarczają 2 warstwy tego koloru.
Lawa namiętności to pomarańczowa czerwień- jest dobrze zrównoważonym połączeniem tych kolorów. To co mnie zdziwiło jednak- to pełne krycie dopiero przy 3 warstwach. W buteleczce wydaje się być mocno napigmentowany, w rzeczywistości ten kolor gdzieś ucieka i lakier okazuje się być lekko rozwodniony.
Po więcej- kliknij tutaj.
Na koniec kwestia topu- dla mnie jest to najsłabszy element. Potrzebuje zdecydowanie dłuższego czasu utwardzania niż zalecany (ja w lampie 48W pozostawiam go na ponad minutę). Dopiero po takim czasie, po odczekaniu aż ostygnie i wytarciu dyspersji nie jest on matowy. Jeśli jest odpowiednio "wysuszony"- nie ma z nim żadnych problemów.
Stylizację łatwo można uzupełnić o pyłki. Jest to banaly i bardzo efektowny sposób na zdobienia.
Efekt trochę się różni w zależności od koloru bazowego, na jaki się go nałoży. Wystarczy wetrzeć go w warstwę dyspersyjną koloru i zabezpieczyć topem. A najlepiej dwiema warstwami- wówczas końcówki wolniej się będą ścierać. Efekt jest niesamowity- drobinki mienią się na wiele kolorów i nie można tutaj mówić o tandetnym efekcie dyskotekowej kuli czy brokatu z potłuczonej bombki.
Efekt, jaki dają jest według mnie bardzo zbliżony do holo Indigo
Na koniec- jako wisienka na torcie (to też jedna z ich nazw <3) - przedstawiam Wam mój manicure, który wytrzymał ze mną prawie 3 tygodnie. W tym czasie nic się nie poważyło, nie zapowietrzyło, nie odeszło, nie odprysnęło. Jedynie pod koniec nie błyszczały tak jak na początku- ale nigdy tak się nie zdarzyło, żeby po tak długim czasie i intensywnym eksploatowaniu paznokci ten sam błysk pozostał; a pyłek delikatnie wytarł się z końców- ale widoczne to było dopiero po wetknięciu nosa w dłoń.
A po 20 dniach:
Lakier bez problemu dał się usunąć frezarką. A na jednym sprawdziłam i wiem- odmaczają się w acetonie.
Ze wszystkich produktów, z którymi miałam do czynienia jestem bardzo zadowolona. Jakość bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła! Bardzo się cieszę, że kolejna polska marka produkuje tak dobre lakiery i nie tylko. Trzymam kciuki za dalszy rozwój- i czekam na coraz to większą ofertę!
Jak podoba się Wam moja propozycja? Lubicie takie kolory? Który z nich przypadł Wam najbardziej do gustu- w kwestii samego koloru jak i nazwy? Macie ochotę wypróbować te lakiery?
Ściskam!
K. ;)
W poprzednim poście zapoznałam Was z marką lakierów hybrydowych Neess. Mogliście poczytać o tym co można znaleźć w ich ofercie. Dziś chciałabym podzielić się z Wami moją opinią na ich temat- jak się z nimi współpracuje, jak się trzymają. Zapraszam!
Zaczynając od początku: primer bezkwasowy, tutaj zwany primerem soft (kwasowy to standard). Wiele z nas pomija ten krok w stylizacji hybrydowej- jednak jest on bardzo ważny. Sama zauważyłam różnicę- i odkąd go stosuję nie zdarzają się zapowietrzenia czy odchodzący z wolnego brzegu lakier. Aplikuje się go jak standardowy lakier, przed bazą. Wystarczy przejechać pędzelkiem nasączonym w płynie po całej powierzchni paznokcia.
Pozostałe elementy to baza, 2 kolory i top. Wszystkie w okrągłych czarnych buteleczkach, dobrze oznakowanych. Wewnątrz- 8 ml produktu, za który płacimy 29 zł (primer 14,90 zł).
Baza bez zarzutu- dosyć płynna, łatwa w aplikacji. Spełnia swoje zadanie, jest pierwszym etapem już samego malowania.
Kolory, które znalazły się w moim zestawie to 7528 pole lawendy oraz 7552 lawa namiętności. Nazwy są niesamowite- bardzo finezyjne (karmelowa tęsknota, randka w ciemno, śliwka w kompot!).
W konsystencji są takie jak baza, zresztą top też nie jest zbyt gęsty. Są dosyć lejące, ale nie spływają podczas malowania- dzięki czemu nie zalewa się nimi skórek.
Pole lawendy od razu wylądowało na moich paznokciach. Od dłuższego czasu "chodził" za mną delikatny, pastelowy fiolet. Jest bardzo ciekawy- w ciągu dnia wybija się z niego wrzos, wieczorem szarość. Wielowymiarowy, nie sprawia że palce wyglądają na sine. Idealny zimowy pastel. Do idealnego krycia wystarczają 2 warstwy tego koloru.
Lawa namiętności to pomarańczowa czerwień- jest dobrze zrównoważonym połączeniem tych kolorów. To co mnie zdziwiło jednak- to pełne krycie dopiero przy 3 warstwach. W buteleczce wydaje się być mocno napigmentowany, w rzeczywistości ten kolor gdzieś ucieka i lakier okazuje się być lekko rozwodniony.
Po więcej- kliknij tutaj.
Na koniec kwestia topu- dla mnie jest to najsłabszy element. Potrzebuje zdecydowanie dłuższego czasu utwardzania niż zalecany (ja w lampie 48W pozostawiam go na ponad minutę). Dopiero po takim czasie, po odczekaniu aż ostygnie i wytarciu dyspersji nie jest on matowy. Jeśli jest odpowiednio "wysuszony"- nie ma z nim żadnych problemów.
Stylizację łatwo można uzupełnić o pyłki. Jest to banaly i bardzo efektowny sposób na zdobienia.
Efekt trochę się różni w zależności od koloru bazowego, na jaki się go nałoży. Wystarczy wetrzeć go w warstwę dyspersyjną koloru i zabezpieczyć topem. A najlepiej dwiema warstwami- wówczas końcówki wolniej się będą ścierać. Efekt jest niesamowity- drobinki mienią się na wiele kolorów i nie można tutaj mówić o tandetnym efekcie dyskotekowej kuli czy brokatu z potłuczonej bombki.
Efekt, jaki dają jest według mnie bardzo zbliżony do holo Indigo
Na koniec- jako wisienka na torcie (to też jedna z ich nazw <3) - przedstawiam Wam mój manicure, który wytrzymał ze mną prawie 3 tygodnie. W tym czasie nic się nie poważyło, nie zapowietrzyło, nie odeszło, nie odprysnęło. Jedynie pod koniec nie błyszczały tak jak na początku- ale nigdy tak się nie zdarzyło, żeby po tak długim czasie i intensywnym eksploatowaniu paznokci ten sam błysk pozostał; a pyłek delikatnie wytarł się z końców- ale widoczne to było dopiero po wetknięciu nosa w dłoń.
A po 20 dniach:
Lakier bez problemu dał się usunąć frezarką. A na jednym sprawdziłam i wiem- odmaczają się w acetonie.
Ze wszystkich produktów, z którymi miałam do czynienia jestem bardzo zadowolona. Jakość bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła! Bardzo się cieszę, że kolejna polska marka produkuje tak dobre lakiery i nie tylko. Trzymam kciuki za dalszy rozwój- i czekam na coraz to większą ofertę!
Jak podoba się Wam moja propozycja? Lubicie takie kolory? Który z nich przypadł Wam najbardziej do gustu- w kwestii samego koloru jak i nazwy? Macie ochotę wypróbować te lakiery?
Ściskam!
K. ;)
Ślicznie wyglądają na pazurkach - uwielbiam taki błysk. :) Sama chyba się skuszę na otoczenie woalem magii moich szponków. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko i dodaję do obserwacji :)
Kalamira92 blog
Wyglądają jak skrzący się śnieg! ;) Bardzo zimowo i efektownie.
UsuńBuziaki Kochana i miło mi, że zostajesz.
Sama za niedługo będę u mnei o nich pisać. Są świetne, intensywność kolorów, trwałość przede wszystkim. Nosze trzy tygodnie i nic sie nie podważa, a zazwyczaj tak było. I bardzo łatwo z paznokcia schodzą po moczeniu w acetonie. Ja mam same kolorki błyszczace kosmiczna odyseja i aleja gwiazd. Musze jeszcze dokupić jakieś gładkie kolorki ;D
OdpowiedzUsuńNa pewno znajdziesz coś, co wpadnie Ci w oko. ;)
UsuńA na karnawał takie błyskotki będą jak znalazł. :D
Bardzo wpadł mi w oko pole lawendy, lubię takie kolory :)
OdpowiedzUsuńMi też niesamowicie podpasował. Właśnie takiego szukałam- lekki fiolecik, ale nie siny. ;)
Usuńnazwy kolorów są rozbrajające haha ja akurat używam semilaców bo bardziej odpowiada mi ich konsystencja :)
OdpowiedzUsuńŚwietne są!
UsuńZ Semilaca uwielbiam kolory- a konsystencje znam lepsze- choć nie powiem, żeby była zła. :)
Pole lawendy piękny kolor!<3
OdpowiedzUsuńOj tak! ;)
Usuń