zakładki

poniedziałek, 26 maja 2014

Lubicie błyszczeć?

Cześć!

Przychodzę dzisiaj z tematem błyszczenia. No właśnie. Każda z nas lubi błyszczeć. Ale niekoniecznie się błyszczeć. Produkt, który dzisiaj Wam przybliżę z pewnością nie zrobi z Was bombki choinkowej! Gotowi?


Rozświetlacz- gości w mojej kosmetyczce od około roku. Jest to z jednej strony sporo czasu, a z drugiej niebyt dużo. Wcześniej nie wpadłabym na pomysł posmarowania się czymś, co zawsze kojarzyło mi się z brokatem. Zostawałam przy różu i wystarczyło mi to. Po wkręceniu się w tematykę kosmetyków stwierdziłam, że spróbuję- skoro większość z Was tego używa, to może jest w tym jakiś sens?

I przepadłam!

Mój wybór padł na rozświetlacz formy Revlon- ColorStay mineral finishing powder w odcieniu 010 Brighten. No pudrem wykończeniowym to bym go nie nazwałam, ale dobrym rozświetlaczem już owszem.


Po otwarciu przezroczystego opakowania naszym oczom ukazuje się sprasowany puder w różnych odcieniach różu pomieszanego z białym. W opakowaniu znajduje się aż 8.79 g produktu- jest to bardzo dużo, używam rozświetlacza rok i ledwo co widać jakiekolwiek zużycie.

Na początku bałam się, że jednak będzie dla mnie za jasny. Zresztą z założenia podchodziłam do niego sceptycznie- nie dość, że różowy to mam się świecić? Ale spróbowałam. Po nałożeniu daje efekt pięknie rozświetlonej tafli. Zero jakichkolwiek drobinek, zero świecenia. Jedynie zdrowy blask.


Na ręce, aby cokolwiek zobaczyć nie szczędziłam produktu. Normalnie używamy go zdecydowanie mniej i możemy cieszyć się pięknie podkreślonymi kościami policzkowymi, wewnętrznymi kącikami oczu czy łuku kupidyna. Właśnie w tych miejscach ląduje on najczęściej i jestem niesamowicie zadowolona z efektu jaki daje na twarzy. 

Zazwyczaj nakładam go jakimś małym, dosyć precyzyjnym pędzelkiem. Świetnie też spiszą się w celu aplikacji nasze palce. Odrobina nałożona na palec serdeczny i przytknięta w odpowiednie miejsce zapewni nam również śliczny efekt końcowy.

Jeśli chodzi o utrzymywanie się na twarzy to bardzo dobrze to wygląda- tak jak go nałożymy na podkład czy puder wytrzyma do wieczora o ile mechanicznie go nie zetrzemy rękami. Nic nie wędruje po twarzy, nie rozmazuje się.

Co do dostępności to raczej średnio- ja swój egzemplarz zamówiłam w internecie i tam też radzę Wam się za nim rozejrzeć, wydaje mi się że w szafach w sklepach jest on niestety niedostępny. Cena- około 35 zł za produkt, który starczy Wam na lata.


A tak prezentuje się na twarzy:
na kościach policzkowych
 
na kościach i w wewnętrznym kąciku

Podsumowując- uważam, że była to w moim wypadku bardzo dobra inwestycja. Z ogromną przyjemnością sięgam po ten produkt na co dzień jak i na większe wyjścia. Produkt nie zawiera w sobie żadnych drobinek, doda naszej cerze jedynie zdrowego blasku. Polecam każdemu, nawet jeśli nie jesteście przekonane do tego typu produktów. Mnie do siebie przekonał i mam ochotę na poznanie innych tego typu produktów.


Znacie ten rozświetlacz? Używacie na co dzień, czy jednak jesteście zwolenniczkami matu na twarzy? 

Tak więc niech zdrowy blask bije od nas!

Trzymajcie się,

K. ;*

8 komentarzy:

  1. ja rozźwietlacze używam bardzoo rzadko,mam tłustą cerę, więc po paru godzinach moja cała twarz lekko błyszczy, ale kiedy już udam mi się ujarzmić ją na trochę dłużej, stosuję jakąś błyszczącą taflę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też kiedyś miałam, bo ją przesuszałam i pewnie dlatego nie chciałam nic innego niż mat na twarzy. ;)

      Usuń
  2. Bardzo lubię pudry oraz róże z rozświetlającymi drobinkami :) Sama używam podobnych produktów, które równie dobrze się spisują jak ten :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też uwielbiam róż Bourjois rose de jaspe- lekko rózwy, bardzo rozświetlający. Cera od razu wygląda lepiej z pomocą takich produktów. ;)

      Usuń
  3. Znając siebie na pewno i tak bym przesadziła z aplikacją i się świeciła za bardzo :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oo tam, nie byłoby tak źle! Jeśli nie nałożysz na środek czoła albo cały nos to tragedii nie będzie! :)

      Usuń
  4. Ja obecnie najczęściej sięgam po rozświetlacz w paskach z Inglota, ten z Revlonu jest bardzo ciekawy, ale tak jak piszesz to kosmetyki na lata, więc trudno kupić kolejny jeśli obecny ma leżeć nieużywany

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie! A kusi mnie Mary Lou- jestem bardzo ciekawa czy sprawdziłby się u mnie. Ale rozsądek podpowiada że go na razie nie potrzebuję. ;)

      Usuń