zakładki

czwartek, 18 września 2014

Bibułki matujące- zbędne czy jednak przydatne?

Hej!

Tak jak obiecałam, przychodzę z postem porównującym bibułki matujące 3 różnych firm. Z dostępnością ich jest rożnie, dostępne są w podobnym przedziale cenowym.


Tak jak widzicie po zdjęciu, dzisiaj pod lupę weźmiemy formy Wibo, e.l.f. oraz Marion.

- Wibo- dostępne stacjonarnie, ok. 5 zł za 40 sztuk
- e.l.f.- dostępny w internecie, ok. 10 zł za 50 sztuk
- Marion- również internet, ok. 10 zł za 100 sztuk.

Wszyscy producenci obiecują nam, że dzięki ich produktowi odświeżymy makijaż nie uszkadzając go oraz zmatowimy cerę. Każdy z osobna nada się do tego wprost idealnie!

A jak jest w rzeczywistości?

Po produkt tego typu sięgnęłam dopiero w tym roku. Jakoś wcześniej nie wpadłam na pomysł, że moja cera może się przetłuszczać na tyle, że muszę coś z  tym zrobić- do dzisiaj nie sięgam po puder w ciągu dnia do poprawek i poza tym lubię jak twarz się delikatnie świeci. 

Bibułki okazały się świetnym wyjściem w upalne lato. Można nimi spokojnie przeciągnąć twarz podczas wielkiego upału, bez uszkadzania makijażu w celu jego delikatnego odświeżenia. Cudów to bym się nie spodziewała. 

Ale czy potrzebujemy do tego specjalnych bibułek? Według mnie identyczny efekt osiągniemy cienką chusteczką czy kawałkiem papieru toaletowego. Ale co kto lubi, kto czego potrzebuje. 


Z trzech prezentowanych przeze mnie bibułek różnych firm, najlepiej sprawdziły się u mnie te z e.l.f.-a. Dlaczego? Odpowiedź jest bardzo prosta- są najgrubsze z tych trzech, dzięki czemu jedna spokojnie wystarcza do odświeżenia całej twarzy. Dodatkowo miała inną strukturę i mam wrażenie, że efektywniej zbierała to co było konieczne.



Podsumowując- jak dla mnie nie jest to niezbędna rzecz. Myślę, że powinny tego typu produktu wypróbować posiadaczki cery tłustej- wtedy będą miały pełne pole do popisu.


Znacie bibułki? Są stałymi gośćmi w Waszych torebkach? A może uważacie tak jak ja- że są raczej zbędne?

Zapraszam do dyskusji. Do zobaczenia!

K. ;*

17 komentarzy:

  1. Ja rozwarstwiam chusteczkę higieniczną i jej używam jako bibułki matującej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Moim zdaniem przydatne, najbardziej pasują mi wibo:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wg mnie są zbyt cienkie. Nawet żeby wyjąć jedną muszę się skupić. ;D

      Usuń
  3. Ja nie znam bibułek, dużo o nich słyszałam, ale jakoś nie są mi potrzee :D
    http://zyciowa-salatka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie prędzej czy później się skusisz- tak jak ja. :)

      Usuń
  4. Mam też te e.l.f.-a i dla mnie zbędny gadżet... Zazwyczaj o nich zapominam i w ramach tego samego działania używam albo chusteczki higienicznej albo papieru toaletowego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) Mam dokładnie tak samo! Leżą w jakiejś najrzadziej używanej torebce, i jak już w końcu ich potrzebuję to nie ma. A chusteczka też daje radę.

      Usuń
  5. Nie używałam jeszcze takich bibułek, ale jak chusteczka higieniczna czy papier toaletowy daje podobny efekt to po co przepłacać? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie! Ale wiesz, tak to z nami Kobietami już bywa, że musimy co chwilę próbować nowych rzeczy! :D

      Usuń
  6. Ja mam i używam Oriflame i jestem nimi zachwycona, ja nie dokładam już szpachlą pudru, tylko wystarczą 3 sekundy i się nie świecę nic, a nic - no i oczywiście nie zabierają makijażu z twarzy:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie wiedziałam, że mają taki produkt w ofercie. ;)

      Usuń
  7. Chciałabym mieć takie bibułki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że nie będzie wielkim problemem spełnienie takiego życzenia. ;)

      Usuń
  8. Myślę, że takie bibułki są mi niepotrzebne ale wypróbować zawsze można :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Używam tylko tych z Wibo ale dla porównania chętnie bym przetestowała inne :)

    OdpowiedzUsuń