Cześć!
Trochę mnie ostatnio mniej- sesja nadciąga, a przed nią jak zawsze najgorszy okres. Projekty same się nie zrobią!
Ale w ramach rozrywki postanowiłam przygotować dla Was post o pewnym płynie micelarnym, który używam w ostatnim okresie.
Mianowicie:
Nivea pielęgnujący płyn micelarny cera normalna i mieszana.
Płyny micelarne pokochałam od pierwszego użycia. Zdecydowanie nie dla mnie są mleczka- zimne i lepiące. Mój codzienny makijaż nie wymaga również używania dwufazowych płynów- nie używam wodoodpornych kosmetyków, a nawet takich które się opornie zmywa.
Potrzebuję czegoś, co poradzi sobie z podkładem- a w zasadzie resztką, która po całym dniu została- neutralnymi cieniami i tuszem do rzęs.
Nienawidzę niedomytego tuszu między rzęsami i ich resztek, gdy rano się budzę. Tak więc jest to test, po którym praktycznie już po 2 czy 3 użyciach jestem w stanie ocenić, czy dany płyn micelarny się u mnie sprawdzi. Jak wypadł w nim dzisiejszy bohater?
Bardzo dobrze radzi sobie z pozbyciem się mojego makijażu. Zwykle robię to warstwowo- zaczynam od oczu, drugim wacikiem przecieram całą twarz, a trzecim domywam resztki.
Nivea potrzebuje czasem czwartego wacika- tak dla pewności, bo jest dosyć "suchy" na waciku jakkolwiek dziwnie to nie brzmi. Ale po takim demakijażu mam pewność, że rano nie obudzę się z czarnymi obwódkami wokół oczu, rozsmarowanymi aż do policzków.
Tak samo świetnie sprawdza się przy porannej pielęgnacji- zmywam nim resztki kremu czy odżywki do rzęs i mam pewność, że moje cera jest przygotowana na dawkę kremu.
Podobno nawilża- ale dla mnie to zbędne obietnice, bo niby jak ma to zrobić jeśli ma kontakt z naszą cerą tylko kilkanaście sekund? Na pewno nie przesusza- a to już sporo. Nie zostawia też złudnej lepkiej warstwy na skórze.
Zmieniłam w ostatnim czasie podejście do pielęgnacji mojej cery- staram się unikać kontaktu z wodą, a wszelkie zanieczyszczenia usuwać właśnie przy pomocy płynów micelarnych, czy toników. Odkąd stosuję Nivea, nie mam absolutnie problemu z przesuszeniem, ściągnięciem czy w ogóle suchymi skórkami. Zero podrażnień, oczyszczona cera.
W ostatnim czasie zmagam się z alergią- i na pewno mogę stwierdzić, że moich oczu dodatkowo nie podrażnia. Jest neutralny- choć oczywiście bezpośredniego wlewania nie polecam.
Płyn ma delikatny zapach- charakterystyczny dla marki, kremowy.
Opakowanie to bardzo poręczna, smukła butelka wykonana z miękkiego plastiku. Mieści się w niej 200 ml płynu- przywykłam do większej objętości, ale taka będzie idealna na letnie wyjazdy.
Otwór jest mały, z łatwością można kontrolować ilość wylewaną na wacik poprzez przyciśnięcie butelki. Z racji tego, że potrzebuję 3 czy 4 wacików do pełnego demakijażu i dodatkowo używam go rano i biorąc pod uwagę objętość- wydajnością on nie grzeszy. Podejrzewam, że wystarczy mi na niecały miesiąc codziennego stosowania- wręcz bliżej połowy miesiąca niż całego. Może by tak większa butla jednak?
W serii dostępne są również dwie inne wersje: do cery suchej oraz wrażliwej- więc podejrzewam, że każdy znajdzie dla siebie odpowiedni rodzaj.
Podsumowując- kawał porządnego micela z niego. Polecam Wam wypróbować- bo miło czasem zmienić nawet sprawdzony i lubiany kosmetyk. Ja zdradziłam z nim wielbionego różowego Garniera -->KLIK<--- i wcale nie żałuję, bo odkryłam godnego zastępcę.
A czy Wy znacie płyny Nivea? Jakiej wersji używacie? Jak wygląda Wasz demakijaż?
Płyn micelarny trafił do mnie dzięki kampanii marki Nivea, organizowanej przez blog-media.pl - Zespół BLOGrecommend – markreting rekomendacji. Dziękuję za obdarzenie mnie zaufaniem.
Ściskam,
K. ;)
P.S. Zapraszam na rozdanie!
Trochę mnie ostatnio mniej- sesja nadciąga, a przed nią jak zawsze najgorszy okres. Projekty same się nie zrobią!
Ale w ramach rozrywki postanowiłam przygotować dla Was post o pewnym płynie micelarnym, który używam w ostatnim okresie.
Mianowicie:
Nivea pielęgnujący płyn micelarny cera normalna i mieszana.
Płyny micelarne pokochałam od pierwszego użycia. Zdecydowanie nie dla mnie są mleczka- zimne i lepiące. Mój codzienny makijaż nie wymaga również używania dwufazowych płynów- nie używam wodoodpornych kosmetyków, a nawet takich które się opornie zmywa.
Potrzebuję czegoś, co poradzi sobie z podkładem- a w zasadzie resztką, która po całym dniu została- neutralnymi cieniami i tuszem do rzęs.
Nienawidzę niedomytego tuszu między rzęsami i ich resztek, gdy rano się budzę. Tak więc jest to test, po którym praktycznie już po 2 czy 3 użyciach jestem w stanie ocenić, czy dany płyn micelarny się u mnie sprawdzi. Jak wypadł w nim dzisiejszy bohater?
Bardzo dobrze radzi sobie z pozbyciem się mojego makijażu. Zwykle robię to warstwowo- zaczynam od oczu, drugim wacikiem przecieram całą twarz, a trzecim domywam resztki.
Nivea potrzebuje czasem czwartego wacika- tak dla pewności, bo jest dosyć "suchy" na waciku jakkolwiek dziwnie to nie brzmi. Ale po takim demakijażu mam pewność, że rano nie obudzę się z czarnymi obwódkami wokół oczu, rozsmarowanymi aż do policzków.
Tak samo świetnie sprawdza się przy porannej pielęgnacji- zmywam nim resztki kremu czy odżywki do rzęs i mam pewność, że moje cera jest przygotowana na dawkę kremu.
Podobno nawilża- ale dla mnie to zbędne obietnice, bo niby jak ma to zrobić jeśli ma kontakt z naszą cerą tylko kilkanaście sekund? Na pewno nie przesusza- a to już sporo. Nie zostawia też złudnej lepkiej warstwy na skórze.
Zmieniłam w ostatnim czasie podejście do pielęgnacji mojej cery- staram się unikać kontaktu z wodą, a wszelkie zanieczyszczenia usuwać właśnie przy pomocy płynów micelarnych, czy toników. Odkąd stosuję Nivea, nie mam absolutnie problemu z przesuszeniem, ściągnięciem czy w ogóle suchymi skórkami. Zero podrażnień, oczyszczona cera.
W ostatnim czasie zmagam się z alergią- i na pewno mogę stwierdzić, że moich oczu dodatkowo nie podrażnia. Jest neutralny- choć oczywiście bezpośredniego wlewania nie polecam.
Płyn ma delikatny zapach- charakterystyczny dla marki, kremowy.
Opakowanie to bardzo poręczna, smukła butelka wykonana z miękkiego plastiku. Mieści się w niej 200 ml płynu- przywykłam do większej objętości, ale taka będzie idealna na letnie wyjazdy.
Otwór jest mały, z łatwością można kontrolować ilość wylewaną na wacik poprzez przyciśnięcie butelki. Z racji tego, że potrzebuję 3 czy 4 wacików do pełnego demakijażu i dodatkowo używam go rano i biorąc pod uwagę objętość- wydajnością on nie grzeszy. Podejrzewam, że wystarczy mi na niecały miesiąc codziennego stosowania- wręcz bliżej połowy miesiąca niż całego. Może by tak większa butla jednak?
W serii dostępne są również dwie inne wersje: do cery suchej oraz wrażliwej- więc podejrzewam, że każdy znajdzie dla siebie odpowiedni rodzaj.
Podsumowując- kawał porządnego micela z niego. Polecam Wam wypróbować- bo miło czasem zmienić nawet sprawdzony i lubiany kosmetyk. Ja zdradziłam z nim wielbionego różowego Garniera -->KLIK<--- i wcale nie żałuję, bo odkryłam godnego zastępcę.
A czy Wy znacie płyny Nivea? Jakiej wersji używacie? Jak wygląda Wasz demakijaż?
Płyn micelarny trafił do mnie dzięki kampanii marki Nivea, organizowanej przez blog-media.pl - Zespół BLOGrecommend – markreting rekomendacji. Dziękuję za obdarzenie mnie zaufaniem.
Ściskam,
K. ;)
P.S. Zapraszam na rozdanie!
Czytałam kilka recenzji ze lubi szczypać w oczy i wysuszać skórę wokół oczu więc raczej ryzykować nie będę ;)
OdpowiedzUsuńMnie nie szczypie- ale w sumie mnie mało co rusza. Mojej skóry wokół oczu nie przesuszył do tej pory- ale będę go bacznie obserwować! A to dziwne- bo podobno jest nawilżający. ;)
UsuńPotwierdzam! Wypróbowałam dziesiątki płynów micelarnych i ten jako jedyny nie podrażnia mojej cery. I nie szczypie w oczka ;)
OdpowiedzUsuńBo to dobry micel jest. ;)
UsuńMusialabym go przetestowac, obecnie mam jakis beznadziejny plyn ktory jest bardzo malo wydajny, a oprocz tego na prawde zle radzi sobie z czym kolwiek, bodajze z perfecty... moze ten powinnam przetestpwac ;) mnie rowniez zalezy na tym aby plyn porzadnie zmywal tusz do rzes :)
OdpowiedzUsuńprawdziwablondynka.blogspot.com
To z tego powinnaś być zadowolona. ;) Perfecty w ogóle nie znam jako marki. ;)
UsuńJa polecam rownież ten Garnier różowy, dla mnie absolutny hit :)
UsuńDoskonale znam i również polecam- o czym wspominam w poście. ;)
UsuńUżywałam już sporo różnych płynów micelarnych i w sumie każdy spisywał się dobrze. Nie miałam do żadnego jakichś szczególnych zastrzeżeń, więc podejrzewam, że i micel z Nivei dobrze by się sprawdził na mojej cerze, chociaż zapewne ta druga wersja dla sucharków :)
OdpowiedzUsuńCzasami ta niby delikatniejsza wersja mnie podrażniała, a podstawowa spisywała się dobrze. ;) Trzeba wypróbować- ja z płynami micelarnymi miałam różne relacje, niektóre nie domywały albo trzeba było sporo cierpliwości żeby wszystko zmyły- ale zgodzę się, że większość daje radę. ;)
UsuńJa polecam płyn micelarny z Mixy właśnie napisałam o nim post na blogu zapraszam:)
OdpowiedzUsuńZ chęcią poczytam- nie znam w ogóle marki. ;)
UsuńLubię produkty Nivea, ale akurat z płynu micelarnego nie korzystam.
OdpowiedzUsuńJa znam tradycyjny krem i toniki- nie mam im nic do zarzucenia. ;)
UsuńDawno nie używałam produktów NIvea :)
OdpowiedzUsuńA ich asortyment widocznie się powiększa. ;)
Usuń