Cześć!
Jakiś czas temu rozpoczęłam nową serię- gdzie chcę się z Wami dzielić moimi dziwnymi odkryciami kosmetycznymi. Będą to albo kosmetyki, albo akcesoria. Pierwszy post znajdziecie TUTAJ.
Dzisiaj przedstawiam Wam takiego gagatka, do czego może służyć? ;)
Faktycznie można łatwiej poradzić sobie z malowaniem. Po użyciu pomalowaną blaszkę traktujemy po prostu zmywaczem i mamy podstawkę jak nową. Próbowałam, i jeśli komuś wygodniej, może obrócić przyrząd o 180 stopni i jest równie wygodnie.
Druga strona przystosowana jest do malowania paznokci u stóp- co u osoby, która ma tam krótką płytkę paznokcia jest dużym wybawieniem.
Bardzo zbędna rzecz- ale z drugiej strony- pomocna. Z miłą chęcią sięgam po nią, gdy jestem w domu- ale równie dobrze radzę sobie podczas wyjazdu bez niej.
Czy słyszałyście/widziałyście już takie bajery? A może same jakoś sobie radzicie z takimi problemami? Czego używacie, żeby wszystko w koło nie było pomalowane razem z Waszymi paznokciami?
Czego to ludzie nie wymyślą...
I czego to my nie kupimy... ;)
Buziaki!
K. ;*
Jakiś czas temu rozpoczęłam nową serię- gdzie chcę się z Wami dzielić moimi dziwnymi odkryciami kosmetycznymi. Będą to albo kosmetyki, albo akcesoria. Pierwszy post znajdziecie TUTAJ.
Dzisiaj przedstawiam Wam takiego gagatka, do czego może służyć? ;)
Jakiś czas temu, podczas wizyty w Sephorze spojrzałam w stronę wyprzedawanych artykułów. Już wcześniej przyglądałam się temu przedmiotowi, ale cena skutecznie mnie odstraszała- uważałam to za bardzo zbędną rzecz. Ale gdy udało mi się ją dostać za 7 zł, nie wahałam się zbyt długo, Kobieca ciekawość wygrała ze zdroworozsądkowymi myślami- po co mi to właściwie jest.
Właściwie po nic. Jest to przykład typowego gadżetu- bez którego żyłam 21 lat i dawałam radę. A czy zakup zrewolucjonizował moje podejście do malowania paznokci?
Zawsze miałam problem zalanych skórek, paznokci mało precyzyjnie pomalowanych przy nasadzie, a wszystko w koło było maźnięte lakierem. Ten przyrząd na pewno ułatwia mi tę niezbyt lubianą czynność.
Faktycznie można łatwiej poradzić sobie z malowaniem. Po użyciu pomalowaną blaszkę traktujemy po prostu zmywaczem i mamy podstawkę jak nową. Próbowałam, i jeśli komuś wygodniej, może obrócić przyrząd o 180 stopni i jest równie wygodnie.
Druga strona przystosowana jest do malowania paznokci u stóp- co u osoby, która ma tam krótką płytkę paznokcia jest dużym wybawieniem.
Bardzo zbędna rzecz- ale z drugiej strony- pomocna. Z miłą chęcią sięgam po nią, gdy jestem w domu- ale równie dobrze radzę sobie podczas wyjazdu bez niej.
Czy słyszałyście/widziałyście już takie bajery? A może same jakoś sobie radzicie z takimi problemami? Czego używacie, żeby wszystko w koło nie było pomalowane razem z Waszymi paznokciami?
Czego to ludzie nie wymyślą...
I czego to my nie kupimy... ;)
Buziaki!
K. ;*
pierwszy raz widzę takie cudo:)
OdpowiedzUsuńI jak Twoje wrażenia? Skorzystałabyś z niego? ;)
UsuńNigdy wcześniej nie spotkałam się z czymś takim. ale chyba jednak obyłabym się bez niego choć kto wie, kobieta zmienną jest :)
OdpowiedzUsuńPewnie ze się da. Ale skoro można sobie życie jeszcze bardziej ułatwić. ;)
UsuńNigdy wcześniej nie widziałam takiego cudaka, ale dla mnie raczej będzie zbędny.
OdpowiedzUsuńJak większość gadżetów. ;)
UsuńFajny pomysł z tą serią cudaków :) U mnie to by się nie sprawdził taki gadżet, bo najpewniej by został zgubiony przed pierwszym użyciem :)
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło że Ci się spodobała seria. ;) U mnie pewnie za jakiś czas zostanie rzucony w kąt i zapomniany. ;)
UsuńPierwszy raz coś takiego widzę i szczerze mówiąc uważam to za zbędne ;-)
OdpowiedzUsuńA ja wcale nie uważam że każdy musi to mieć. :)
OdpowiedzUsuńAle śmieszne "coś" ;). Ja bym nie upiła, bo bardziej 'babrzę się' lakierem po palcach niż po stole ;)
OdpowiedzUsuńJa to mam gest i maluje z rozmachem nawet stół. ;D
UsuńPierwszy raz widzę :) ale wymyślają :P
OdpowiedzUsuńDokładnie. Coraz to dziwniejsze i mało potrzebne sprzęty. ;)
OdpowiedzUsuń