zakładki

wtorek, 30 stycznia 2018

Przybyło, ubyło w grudniu... || Indigo, Nivea, apolosophy | Vianek, Isana, Wellness&Beauty, Amaderm, Delia, Indigo, NeoNail, Inglot

Cześć!

Początek 2018 to dla mnie czas wielkich podsumowań. Nie robię nigdy wielkich postanowień noworocznych, za to lubię przyjrzeć się temu co było i wyciągać wnioski.

Domykając ostatni miesiąc 2017 roku zapraszam Was na bilans kosmetyczny grudnia- tym razem w jednym zbiorczym poście.


 Nieodzownym elementem grudnia jest promocja w Indigo- tym razem było to -20%. Nie sposób było nie poszaleć i wybrać garść nowości- no może z dwie garście. Ale to też świetny moment aby uzupełnić braki- bo w ostatnim czasie kilka kolorów już wydłubuję. Postawiłam między innymi na: (od dołu) Miss America, Mama no Drama, Peggy Brown, Lady Kung Fu, Ice Ice Baby, Where is Umbrella, Call me Angelina, One Night in Paris, Glam Mom, Paris Blue, Glam Rock, Diabolos, Mr Black.  Aż 8 z nich pochodzi z kolekcji Natalii Siwiec dla marki- i przyznaję, że te kolory najbardziej wpadają mi w oko.



 

W grudniu przybyły do mnie aż 2 nowości Nivea- a w sumie jedna rzecz jest dla mnie nowością- micelarny szampon, który chodził mi po głowie odkąd pierwszy raz zobaczyłam go w Rossmannie. Zielona wersja dedykowana jest przetłuszczającym się włosom i skórze głowy- więc w sam raz się nada. Druga rzecz natomiast to klasyk- pomadka ochronna Original Care w nietypowym opakowaniu- bo bardzo różowym i karnawałowo-brokatowym.



Ostatnią nowością jest krem do twarzy marki apolosophy- jak mniemam- przywieziony przez przyjaciółkę z podróży do Szwecji. Skład wydaje się być dobry- w życiu nie słyszałam o tej marce, ale z chęcią przekonam się jakie mają kosmetyki.

Przejdźmy więc do denka:

Vianek nawilżający szampon do włosów suchych i normalnych

Bardzo delikatny, choć przy tym dający się spienić szampon. Przyznaję bez bicia- nie potrafię przekonać się do mycia skóry głowy produktem, który się nie pieni. Mam wrażenie, że jednak skalp jest wtedy niedomyty. Po głowie chodzi mi przejście na mycie go odżywką- więc powoli próbuję przesiąść się na delikatniejsze szampony, ale wychodzi mi to średnio. Lubiłam rozwodnić go w innym opakowaniu, po czym w rozrzedzony i już wstępnie lekko spieniony nakładać na głowę. Dawał sobie radę z oczyszczeniem i pozwalał na zachowanie rytmu mycia co 2 dni.

 Isana delikatne mydło z ekstraktem z grejpfruta oraz mięty

Razem z wersją zapachową pomarańcza-mango to moje ulubione mydło do rąk. Uwielbiam owocowe, bardzo orzeźwiające nuty zapachowe. A samo mydło jak to te mydła- sprawdza się w swojej roli w 100%. Do tego są ogólnodostępne i tanie- czego chcieć więcej?



Wellness&Beauty żel do kąpieli i pod prysznic z owocowymi ekstraktami z mango i papai

Ten żel trafił do mnie z czystego przypadku- byłam przekonana, że jest to oliwka do kąpieli. Był żółty, konsystencję miał w sumie podobną. Skusił mnie zapach mango. Po użyciu okazało się, że jest to dosyć rozwodniony żel pod prysznic. I tyle, ani szału nie robił, że był zły też powiedzieć nie mogę. Ot taki, bardzo neutralny.


Amaderm balsam nawilżający

Ten balsam do ciała należał zdecydowanie do grona tych delikatnych. Świetnie sprawdzał się n a podrażnienia po depilacji. Bezzapachowy, mocno kojący- tak jak to apteczne produkty mają w zwyczaju. Krzywdy na pewno nie zrobi nikomu, nawet tym bardziej wrażliwym. Był całkiem wydajny, bo z łatwością się rozsmarowywał, przez co małą ilością można było obskoczyć sporą partię ciała.


 Amaderm krem nawilżająco regenerujący

Działanie tego kremu do rąk doceniłam bardziej w momencie gdy mi się skończył. Dawał porządną dawkę regeneracji, natłuszczenia i nawilżenia- na zimę w sam raz. Odkąd go zabrakło, zdarzają mi się przesuszone miejsca na dłoniach, albo suche na wiór skórki. Myślę, że sporą zasługę jego działania można przypisać zawartości mocznika. Dodatkowo jak jego brat wyżej- jest delikatny, bezzapachowy i nie powinien nikogo podrażnić czy wywołać alergii. Miał trochę cięższą konsystencję- dlatego też używałam go zwykle na noc, nawet grubszą warstwą- wtedy rano budziłam się z nową skórą na dłoniach.

Delia nawilżający krem do rąk z ekstraktem z aloesu

Tyle dobrego co o poprzedniku nie mogę powiedzieć o tym kremie do rąk. Był bardzo lekki, wręcz lejący jak woda. Dawał bardzo delikatne nawilżenie, być może wystarczające w okresie letnim- na obecne warunki to dla mnie zdecydowanie zbyt mało. Na plus mogę powiedzieć, że szybko się wchłaniał.
Delia zmywacz do paznokci do lakieru hybrydowego

Pozostając przy dłoniach- a właściwie przechodząc do paznokci. I to hybrydowych, których zmywanie jak wiadomo jest problematyczne. Częściowo przerzuciłam się na frezarkę, ale od czasu do czasu muszę coś zmyć. I ten zmywacz albo radził sobie świetnie i po 5 minutach rozpuszczał lakier, albo mogłam go trzymać pół godziny i ani drgnął... A używam tych samych marek, nakładam w ten sam sposób... Dziwny produkt.
Nadal w temacie paznokciowym- udało mi się zużyć 2 kolorowe lakiery i top.
My Lolita NeoNail to mój pierwszy kolor, na jaki kiedykolwiek pomalowałam paznokcie- i darzę go dużym sentymentem.
Cafe del Mar Indigo to przepiękny rozbielony błękit, który wpadł nie tylko mi w oko, ale wielu koleżankom i jest hitem przez cały rok.
Top gloss 3D Indigo zastąpił Crystal Top- który to był moim faworytem w błysku. Jego następca jest dla mnie zbyt gęsty, glutowaty i nierównomiernie się rozprowadza, a do tego bardzo nieprzyjemnie pachnie... Po co zmieniać coś, co jest dobre?

Inglot Freedom System Pro-5 Cień do powiek matte 349

To dosyć jasny, szary może lekko gołębi odcień. Idealnie sprawdza się u mnie do podkreślania brwi. Na powiece jest prawie niewidoczny, zwłaszcza nałożony miękkim pędzelkiem. Dopiero przy miejscowej aplikacji, dosyć zbitym skośnym pędzlem daje lekki kolor- bez możliwości przesadzenia. A mi taki efekt na brwiach bardzo odpowiada, bo do całkiem niedawna nie robiłam z nimi nic. Kolejny egzemplarz już u mnie i na pewno posłuży mi przez dłuuuugie lata.


W grudniowym bilansie pozwolę sobie pominąć hybrydy- bo sama nie jestem w stanie ich zliczyć...
A więc wychodzi (+) 3, (-) 11.


Z racji, że półka z moimi zapasami kosmetycznymi nieznacznie się zmniejsza, a wydawało mi się że wcale tak dużo nie kupuję- spójrzmy na plusy i minusy z każdego miesiąca- bo akurat denko i zakupy to posty, które jako jedyne pojawiały się regularnie w 2017 roku.

(+) 210
(-) 131

Życzę sobie, żeby ta proporcja się za rok odwróciła, a poza tym wytrwałości i... czasu dla siebie i bloga w nadchodzących 12 miesiącach, którym towarzyszyć będzie dopisek 2018r. A Wam aby założone cele zostały osiągnięte, a chociaż stały się bliższe i aby nadchodzący rok chociaż nie był gorszy niż ubiegły- bo przecież nie może co roku być lepiej, bo nie wystarczy skali. ;)

Ściskam mocno i całuję! Do szybkiego zobaczenia!

K.

14 komentarzy:

  1. Jeszcze nigdy nie udalo mi sie zdenkowac lakieru kolorowego hybrydowego. Top i baza czesto, ale kolor nie... czy to swiadczy o tym, ze mam ich za duzo, czy nie mam ulubionego?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oznacza to, że jeszcze Ty razem ze zgrają swoich przyjaciółek i koleżanek nie uwzięłyście się wystarczająco na jakiś? :D

      Usuń
  2. a jeśli chodzi o szampon Vianka to myślisz, że sprawdzi się on przy włosach przetłuszczających się? widziałam go ostatnio w aptece Melissa w dobrej cenie i się nad tym zastanawiałam, czy nie będzie za delikatny?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest dosyć delikatny, ale u mnie sprawdzał się dobrze nawet i do zmywania olejków z włosów- i wtedy nie było mowy o szybszym przetłuszczaniu, a przy innych szamponach się to zdarzało. Pamiętaj też, że skoro skóra się przetłuszcza- być może jest przesuszona i potrzebuje właśnie nawilżenia, które teoretycznie ten szampon powinien dawać. ;)

      Usuń
  3. Muszę mimo wszystko wypróbować szampon Vianka ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie to ot taki szampon. Jak szampon- bez zbędnych emocji. ;)

      Usuń
  4. Bardzo ciekawe rzeczy a lakiery piękne ><3 Może wzajemna obserwacja ?
    Klaudiaonelive Blog<3

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja oczywiście zatrzymałam się na podziwianiu pierwszego zdjęcia z lakierami Indigo - no cudowne! Same cuda! A zdenkowania lakieru do paznokci to gratuluję - to nie lada wyczyn :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aww <3 Dziękuję! Dla mnie cudowne to są te kolory. :D

      A zużycie lakieru do paznokci w moim wypadku porównywalne jest do zużycia pomadki- to produkty, które nigdy się nie kończą. :)

      Usuń
  6. nigdy nie miałam lakierów Indigo. Probowalam semilac i była to katastrofa lakier pod wpływem gorącej wody robił się gumowaty i nie trzymał długo . Obecnie używam neonail ale ciekai mnie ten Indigo. Jak ma się ich wytrzymałość do Neonail? pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie znowu Semilaca bardzo ściera się z końcówek.. A w neonail nie przepadam za tym, że lakier jest dosyć miękki. Indigo to mój numer 1 wśród lakierów hybrydowych. Uwielbiam za trwałość, konsystencję, pigmentację o kolory. Spróbuj koniecznie- powinnaś się zakochać! :)

      Usuń
  7. Takie podsumowanie roku odnośnie zakupionych i zużytych kosmetyków jest bardzo dobre. U mnie pewnie wyszłoby podobnie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno pokazuje, że w ciągu roku zbiera się tego ogromna ilość. ;) I można zacząć rozmyślać, czy aby na pewno potrzebuje się aż tyle..

      Usuń