zakładki

czwartek, 24 września 2015

Aloesowe trio



Cześć!

Lato odpuściło na dobre. Ale dzisiaj jeszcze do niego powrócę. Przedstawię Wam dziś aloesowe trio, które używałam podczas ciepłych dni. Bo wydawało mi się, że aloes- nawilża, łagodzi- więc będzie idealną letnią propozycją. Czy miałam rację?



Avon care gentle aloe. Jestem posiadaczką trzech kosmetyków z danej serii- a stało się tak w sumie dosyć przypadkowo, bo  nie kupowałam ich na raz. 


Zestaw składa się z: 
- delikatnego mleczka do twarzy 3w1 z aloesem i witaminą E, 200 ml
- nawilżająco-kojącego kremu do rąk z aloesem i witaminą E, 100 ml
- nawilżająco-kojącego balsamu do ciała z aloesem i witaminą E, 200 ml.


Wszystkie produkty do zamówienia są u konsultantek lub w sklepie, a ceny jak to w Avonie wygórowane nie są- z pewnością jest to mniej niż 10 zł za produkt.


Zaczynając od początku:



Według producenta mleczko ma (1) delikatną formułę, (2) delikatnie oczyszcza, (3) koi i łagodzi podrażnienia- i tutaj mamy nasze szumne 3w1. Mleczko ma przyjemną konsystencję, w kontakcie z wodą nie pieni się. Pozostawia na skórze wyczuwalną warstwę- ale nie jest to jego minus ani plus jak dla mnie. Jest bardzo delikatne. Aż za bardzo. Z pewnością nie poradzi sobie z doczyszczeniem resztek makijażu.  U mnie sprawdza się dobrze w ramach porannej pielęgnacji- ot tak do przemycia twarzy.



Krem do rąk wydawał mi się dobrą opcją na lato. Ma delikatną konsystencję, wchłania się w mgnieniu oka i nie pozostawia tłustej, lepiej warstwy na dłoniach. Brzmi idealnie. Ale… Nie nawilża on jakoś porywająco. Dodatkowo przeokropnie śmierdzi… alkoholem! Dlatego też nie lubię go używać poza domem, bo może to być dziwnie odebrane przez otoczenie w niektórych sytuacjach. Z serii Avonu o niebo lepiej sprawdzał się u mnie krem kakaowy- i tego Wam serdecznie polecam. Ten jednak lepiej sobie odpuścić.
 

Od balsam do ciała nie wymagam zbyt wiele, a przynajmniej nie wymagałam do tej pory- bo moja skóra nie była bardzo wymagająca. Ale w tym sezonie zaczęła się dosyć mocno przesuszać- i ten balsam częściowo dawał sobie radę. Nie nawilżał wybitnie, a przyzwoicie- pół dnia można było cieszyć się względnie gładką skórą. Tutaj z nutą zapachową jest już lepiej- chociaż aloesu tutaj jak na lekarstwo. W porównaniu z kremem do rąk ma bardziej wodnistą konsystencję, ale niesamowicie przyjemnie rozprowadza się go na skórze, a wchłania się w kilka sekund po aplikacji.
  
 Dla zainteresowanych- do porównania składu kremu i balsamu.



Gdybym miała ocenić całą serię, to podium wyglądałoby następująco:


1. balsam do ciała
2. mleczko do mycia twarzy
3. krem do rąk.


Żaden produkt nie oczarował mnie na tyle, abym sięgnęła po niego ponownie, a rozczarował jedynie krem do rąk- głównie ze względu na zapach. Bardzo zwykłe, tanie, przyzwoite produkty do pielęgnacji. I tak moim zdaniem, jak na Avon jest całkiem dobrze- ale mam wrażenie, że w ogóle ta firma poprawiła jakość oferowanych kosmetyków.



Dajcie znać czy znacie któryś z tych trzech produktów. Polecacie inne kosmetyki na bazie aloesu? A może stosujecie go w czystej postaci?

Czekam na Wasze komentarze!

Całuję,

K. ;*


4 komentarze:

  1. Nie znam tych kosmetyków z Avonu, ale osobiście kosmetyki z aloesem lubię. Mogę polecić z zamkniętymi oczami produkty marki Equilibra, szczególnie szampon i krem do rąk mają rewelacyjny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś kojarzę markę- z chęcią się przyjrzę. Moje ręce potrzebują porządnej dawki nawilżenia. ;)

      Usuń
  2. Jakoś mnie ta seria nie kusi .

    OdpowiedzUsuń