Cześć!
Moja pierwsza radość z możliwości testowania tak znanych i docenianych produktów powoli mija. Pierwszym wrażeniem dzieliłam się z Wami w TYM poście- i tam przedstawiłam Wam moją mini-rodzinkę. Dzisiaj będzie już znacznie bardziej konkretnie. Tak więc zaczynamy!
Tak jak już może wiecie,z serii Velvet Matte postawiłam na kolory 14- czyli bardzo brudny różo-fiolet i 18- zdaniem wielu idealną czerwień. Do pierwszego odcienia dobrałam też konturówkę z serii wodoodpornej w odcieniu 57, a czerwoną odkopałam z czeluści szafek.
Pomadki mieszkają w przyzwoitym opakowaniu, o matowym wykończeniu. Całkiem porządnie się zatrzaskują- ma się wrażenie, że się nie otworzą nieproszone. Opakowanie skrywa 4,2 g produktu- czyli bardzo standardowo. Szminki według mnie nie posiadają żadnego charakterystycznego zapachu, jest mi on obojętny.
Pomadki nakłada się dosyć ciężko. Są lekko tępe, choć bezpośrednio po nałożeniu wydają się być lekko wilgotne i efekt pełnego matu osiągają dopiero po chwili. O dziwo- dają pozorne uczucie przyjemnie gładkich (bo na stwierdzenie nawilżonych się nie skuszę) ust. Dopasowane kolorem konturówki okazują się być ogromnym ułatwieniem. Pędzelek również stał się o wiele częściej używany.
Konturówka dobrana do pomadki zgrywa się z nią odcieniem w 100%. Cieszę się, że firma tak to przemyślała i umożliwia dopasowanie praktycznie każdego odcienia.
Lubię dosyć ciemne kolory na ustach i 14 upodobałam sobie jako dzienny kolor i też w ostatnim czasie zarzynałam.
18 to już zdecydowanie coś mocniejszego. Dla mnie idealna na wieczór. Bardzo wybiela zęby, za co zbiera kolejnego plusa!
Po dobrych 6-ciu godzinach, z pełnym posiłkiem w tym czasie 14 prezentuje się tak jak powyżej. Dla mnie bomba! Usta są delikatnie podsuszone, ale nie jest to stan wołający o pomstę do nieba, a w sumie nawilżającą pomadkę. Pigment wżera się w usta pozostawiając kolor, nawet jeśli środek delikatnie się zje. Zmycie ich bywa nie lada wyzwaniem!
Oficjalnie oznajmiam- dołączam do grona wielbicielek i wyznawczyń Velvet Mattów! Dawno żadna pomadka aż tak bardzo nie skradła mojego serca. Jak na cenę 10 zł, przeogromny wybór kolorystyczny za taki produkt to nic lepszego nie jestem w stanie sobie wyobrazić!
Na koniec jeszcze lekko pozwolę sobie przywołać serię Matte Crayon Lipstick KLIK. Pomadki mają zupełnie inne formuły, różnią się kremowością- ale na pewno nie jakością. Obie są moimi ogromnymi odkryciami i miłym zaskoczeniem.
Które pomadki znacie? Lubicie maty na ustach? Jakie są Wasze ulubione odcienie? Stawiacie na co dzień na takie długotrwałe pomadki? Uważacie, że te pomadki zasługują na miano KWC?
Kolorowe buziaki!
K. ;*
________________________________________________________________________________________
A teraz przyszedł czas na wyniki ostatniego rozdania, gdzie do zgarnięcia była pomadka z recenzowanej przeze mnie wyżej serii.
Maszyna losująca wytypowała los numer:
A pod nim kryje się:
Gratuluję serdecznie! Mam nadzieję, że będziesz równie zadowolona jak ja. Będzie mi bardzo miło poczytać za jakiś czas o Twoich wrażeniach!
Czekam do 08.04.2016r. na dane do wysyłki!
Moja pierwsza radość z możliwości testowania tak znanych i docenianych produktów powoli mija. Pierwszym wrażeniem dzieliłam się z Wami w TYM poście- i tam przedstawiłam Wam moją mini-rodzinkę. Dzisiaj będzie już znacznie bardziej konkretnie. Tak więc zaczynamy!
Tak jak już może wiecie,z serii Velvet Matte postawiłam na kolory 14- czyli bardzo brudny różo-fiolet i 18- zdaniem wielu idealną czerwień. Do pierwszego odcienia dobrałam też konturówkę z serii wodoodpornej w odcieniu 57, a czerwoną odkopałam z czeluści szafek.
Pomadki mieszkają w przyzwoitym opakowaniu, o matowym wykończeniu. Całkiem porządnie się zatrzaskują- ma się wrażenie, że się nie otworzą nieproszone. Opakowanie skrywa 4,2 g produktu- czyli bardzo standardowo. Szminki według mnie nie posiadają żadnego charakterystycznego zapachu, jest mi on obojętny.
Pomadki nakłada się dosyć ciężko. Są lekko tępe, choć bezpośrednio po nałożeniu wydają się być lekko wilgotne i efekt pełnego matu osiągają dopiero po chwili. O dziwo- dają pozorne uczucie przyjemnie gładkich (bo na stwierdzenie nawilżonych się nie skuszę) ust. Dopasowane kolorem konturówki okazują się być ogromnym ułatwieniem. Pędzelek również stał się o wiele częściej używany.
Konturówka dobrana do pomadki zgrywa się z nią odcieniem w 100%. Cieszę się, że firma tak to przemyślała i umożliwia dopasowanie praktycznie każdego odcienia.
Lubię dosyć ciemne kolory na ustach i 14 upodobałam sobie jako dzienny kolor i też w ostatnim czasie zarzynałam.
18 to już zdecydowanie coś mocniejszego. Dla mnie idealna na wieczór. Bardzo wybiela zęby, za co zbiera kolejnego plusa!
Po dobrych 6-ciu godzinach, z pełnym posiłkiem w tym czasie 14 prezentuje się tak jak powyżej. Dla mnie bomba! Usta są delikatnie podsuszone, ale nie jest to stan wołający o pomstę do nieba, a w sumie nawilżającą pomadkę. Pigment wżera się w usta pozostawiając kolor, nawet jeśli środek delikatnie się zje. Zmycie ich bywa nie lada wyzwaniem!
Oficjalnie oznajmiam- dołączam do grona wielbicielek i wyznawczyń Velvet Mattów! Dawno żadna pomadka aż tak bardzo nie skradła mojego serca. Jak na cenę 10 zł, przeogromny wybór kolorystyczny za taki produkt to nic lepszego nie jestem w stanie sobie wyobrazić!
Na koniec jeszcze lekko pozwolę sobie przywołać serię Matte Crayon Lipstick KLIK. Pomadki mają zupełnie inne formuły, różnią się kremowością- ale na pewno nie jakością. Obie są moimi ogromnymi odkryciami i miłym zaskoczeniem.
Które pomadki znacie? Lubicie maty na ustach? Jakie są Wasze ulubione odcienie? Stawiacie na co dzień na takie długotrwałe pomadki? Uważacie, że te pomadki zasługują na miano KWC?
Kolorowe buziaki!
K. ;*
________________________________________________________________________________________
A teraz przyszedł czas na wyniki ostatniego rozdania, gdzie do zgarnięcia była pomadka z recenzowanej przeze mnie wyżej serii.
Maszyna losująca wytypowała los numer:
A pod nim kryje się:
Gratuluję serdecznie! Mam nadzieję, że będziesz równie zadowolona jak ja. Będzie mi bardzo miło poczytać za jakiś czas o Twoich wrażeniach!
Czekam do 08.04.2016r. na dane do wysyłki!
Gratulacje dla zwycięzcy :)
OdpowiedzUsuńA co do kultowych VM od Golden Rose to muszę w końcu zainwestować te 10 złotych na szminkę :) Chyba jutro poczynię zakup, a niech stracę :) W między czasie zapraszam do siebie :) | aboutpdn.blogspot.com
Ja zwlekałam zdecydowanie za długo! ;)
UsuńMiałam jedną z tych szminek, ale w ogóle nie przypadła mi do gustu ;c nieładnie zbierała mi się (nie wiem jak to dobrze określić, ale) w wewnętrznej stronie ust. Mam nadzieję, że mnie zrozumiałaś :D dla mnie wyglądało to mega nieestetycznie i oddałam ją siostrzenicy :D teraz moją nową miłością są pomadki w płynie tejże firmy :D jeśli matowe pomadki, to tylko w płynie <3
OdpowiedzUsuńMi się kiedyś każda szminka tak zbierała, ale jakoś nauczyłam się je nosić. ;) A do tych w płynie nie jestem przekonana- w każdej recenzja jaką do tej pory widziałam właśnie odnosiłam wrażenie, że nieestetycznie wygląda po wewnętrznej stronie. A z płynnych matowych pomadek to uwielbiam Bourjois! <3
UsuńMam i z Bourjois :D one się tam tak nie zbierają :D po prostu trzeba uważać z nakładaniem i tyle :D a płynne pomadki GR to takie tańsze zamienniki Bourjois :D
UsuńNo to trochę mnie zachęciłaś. ;)
Usuńmam jedną pomadkę, ale jakoś bardziej do gustu przypadły mi kredki :)
OdpowiedzUsuńJa nie potrafię wskazać które bardziej lubię. ;)
UsuńCieszę się bardzo :) już nie mogę się doczekać testowania :) już śle adres do wysyłki :D
OdpowiedzUsuńGratulacje! ;*
Usuńemail wysłany :) jeszcze raz dziękuje :*
UsuńNie miałam okazji używać.
OdpowiedzUsuńŻałuj! :D
UsuńUwielbiam szminki od GR! ;)
OdpowiedzUsuń______________________
PERSONAL STYLE BLOG
http://evdaily.blogspot.com
Znam ich 3 serie i wszystkie są świetne! ;)
UsuńTa ostatnia Ci mega pasuje! ;)
OdpowiedzUsuńDzięki! ;* Lubię takie ciemniejsze odcienie u siebie. ;)
UsuńTeż bardzo lubię te pomadki i po krótkiej przerwie muszę do nich wrócić :)
OdpowiedzUsuńJa się z nimi praktycznie nie rozstaję. ;)
UsuńDochodzę do wniosku, że mam jakieś dziwne usta. U mnie te pomadki owszem, trzymają się, ale na pewno nie cały dzień, a posiłku to już na bank nie przetrwają.
OdpowiedzUsuńJa musiałam się trochę nauczyć techniki jedzenia z uwzględnieniem posiadania pomadki. Trzeba jednak trochę bardziej uważać- ale da się to zrobić. ;)
Usuń