U mnie pogodowo odrobinę lepiej. Jak u Was? Z pewnością będziecie na bieżąco z informacjami pogodowymi prosto z Łodzi, bo niestety ale pogoda ma na mnie ogromny wpływ. Pierwszy śnieg w tym roku to zaskoczył mnie bardziej niż drogowców! Ale po raz drugi powróćmy do ciepełka i kosmetyków kolorowych, które w tamtym czasie spisywały się na medal. Zapraszam!
Temperatura zdecydowanie nie sprzyjała pełnemu makijażowi, ale gdy tylko miałam ochotę nieco dodać sobie koloru to z pewnością sięgnęłam po jeden z następujących kosmetyków.
Po raz kolejny w ulubieńcach- czekoladka Bourjois Delice de Poudre w odcieniu 51. Idealnie nadawała się do nakładania na lekko opaloną skórę- niekoniecznie do konturowania, a właśnie do podkreślenie pięknego brązowego koloru. Pokochałam ją na nowo i nadal używam na co dzień, żeby dodać sobie odrobinę życia.
Maybelline Color Tattoo 35- On and on Bronze. Czy ktoś jeszcze nie zna tego kultowego odcienia? Jest przecudny, tego lata powrócił do łask. Świetnie utrzymywał się nawet podczas największych upałów, w niezmienionym stanie od momentu nałożenia, aż do wieczornego zmycia. Kolor jest fantastyczny- delikatny brąz z dużą domieszką mieniących się drobinek- ale zdecydowanie nie brokatu. Uważam, że każda fanatyczka makijażu powinna mieć go w kosmetyczce! Jest niepowtarzalny, świetny jakościowo, tani i piekielnie wydajny.
Mineralny podkład w kompakcie Sephora w odcieniu 30 medium- czyli kolejny powrót. Jego recenzja jest jednym z najczęściej wyświetlanych przez Was postów, dlatego też serdecznie zapraszam TUTAJ. Dla mnie ideał- odpowiednio kryje, ale nie widać go praktycznie na twarzy. Wytrzymuje cały dzień w stanie nienaruszonym. Moja skóra go uwielbia! Nie używam przy nim pudru, a cały dzień mogę się cieszyć nieskazitelną cerą, bez żadnego przetłuszczania czy wycierania się. Mogę na nim polegać w każdej sytuacji.
Postanowiłam dorzucić do kolorowej kategorii także rajstopy w sprayu Sally Hansen- medium glow. Do zakrycia wszelkiej maści niedoskonałości ciała, głównie naszych nóg, nie znajdziecie lepszego produktu. Choć na pierwszy rzut oka może wydawać się bardzo ciemny, po wpracowaniu w skórę pozostawia ją lekko przyciemnioną i zdecydowanie lepiej wyglądającą. Naczynka, krostki, przebarwienia znikają. Po aplikacji radzę odczekać około 5 minut i bez obaw możemy zakładać nawet białe spodenki, spódniczki czy sukienki- a utrzyma się do następnego mycia i musimy się trochę przyłożyć, aby pozbyć się dokładnie całego produktu.
Czymże byliby ulubieńcy bez tego lakieru do paznokci? Rimmel Salon Pro to moja ulubiona i najlepsza seria lakierów, jakie miałam okazję w życiu używać. A kolor 313 Cocktail passion to zdecydowany hit ostatnich miesięcy. Nosiłam go bez przerwy- nie przypominam sobie, żebym miała paznokcie pomalowane na inny kolor, ewentualnie pozostawały naturalne same sobie w kryzysowych sytuacjach. Utrzymują się u mnie nawet i ponad tydzień. A piękny koralowy róż zdecydowanie skradł moje serce jak i przyciągał wiele spojrzeń. Bardzo soczysty, bardzo intensywny i wyjątkowy.
I tym optymistycznym, kolorowym akcentem zamykam sezon krótkich nogawek i odkrytych ramion. Witajcie ciepłe swetry i kozaczki!
Podzielcie się swoimi ulubieńcami ubiegłej pory roku. Czy znacie prezentowane przeze mnie kosmetyki? Jak kształtuje się Wasze zdanie na ich temat?
Buziaki!
K. ;*
Też lubię czekoladkę od Bourjois i cień Color Tattoo :)
OdpowiedzUsuńO proszę, aż dwa wspólnie lubiane produkty. ;)
UsuńSłyszałam ostatnio od koleżanki o tej czekoladce! Też muszę jej poszukać :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie! Ja zamawiałam ją przez internet- a Tobie radzę zaczaić się na nią podczas promocji w Rossmanie. Produkt jest zdecydowanie wart przetestowania na własnej twarzy. ;D
UsuńCienie wygląda rewelacyjnie! zastanawiam się tylko jak pokrywa?
OdpowiedzUsuńBezbłędnie. Nakładam go na palec, i bezpośrednio na powiekę. Bez bazy, bez zbędnego certolenia się. Wytrzymuje w niezmienionym stanie cały dzień. Polecam Ci akurat ten odcień w ciemno. ;)
Usuń