Cześć!
Wielki szum jaki wytworzył się wokół tego podkładu dosięgnął myślę że każdego. Początkowo pozostawałam bardzo obojętna- bo w końcu nie potrzebuję kolejnego podkładu. Ale z czasem, słuchając tych wszystkich zachwytów zaczął mnie prześladować w myślach i okazało się, że jest mi absolutnie niezbędny do życia. Wszystkie podkłady nagle okazały się być złe i nienadające się do aktualnego użytku. Sami rozumiecie...
Wiedziałam, że z nim będzie albo grubo albo wcale!
Choć mam wrażenie, że na temat HD liquid coverage Catrice zostało już powiedziane absolutnie wszystko- dorzucę jeszcze swoje przysłowiowe trzy grosze.
Pierwsza trudność jaką napotkałam na początku naszej znajomości to oczywiście dostępność. Ten podkład jest jednym z najbardziej rozchwytywanych w ostatnich latach. Z racji braku testerów w drogeriach (Pani obsługująca twierdzi że są nagminnie rozkradane...) i w sumie dostępności na półce w mojej Naturze jedynie koloru 030 sand beige zdecydowałam się na jego zakup. W buteleczce wydaje się być całkiem jasny- i tutaj zdziwienie, bo faktycznie taki jest. Dla mnie nadaje się do stosowania przy aktualnym poziomie opalenia, a w sumie nieopalenia twarzy. Nie wyobrażam sobie jak biały musi być 010.
Ja za swój egzemplarz zapłaciłam 30 zł- choć widziałam już różne dziwne rzeczy w Internecie. Zwracajcie na to uwagę, bo coraz więcej firm winduje cenę, a osoby prywatne przechodzą samych siebie przy odsprzedaży.
30 ml podkładu znajdujemy w szklanej i estetycznej, matowej butelce. Jako dozownik Producent zdecydował się na pipetę- dla mnie to nowe rozwiązanie, do tej pory nie miałam żadnego podkładu z tego typu aplikatorem. Jeśli miałabym się czepiać, to jej gumowa część okropnie się brudzi. I w sumie muszę przyznać, że nie jest ono najgorsze, chociaż mimo wszystko wolałabym pompkę.
Płynnie przechodząc do konsystencji- właśnie sformułowanie użyte na początku- płynnie jest tutaj kluczowe. Podkład jest lejący. Do tej pory jest każdy jeden z którym miałam styczność był gęstszy. Ten chlupie w butelce jak woda. Producent sugeruje wstrząśnięcie przed użyciem. Tak też postępuję, choć szczerze nie widzę większej różnicy gdy się tego nie uczyni.
Fluid swobodnie spływa przy aplikacji na dłoń. A z racji że przy tym zastyga po chwili- należy się pospieszyć z jego równomiernym rozłożeniem na twarzy.
Jego konsystencja jest, o dziwo, lekka. Nie ma tutaj mowy o tępym rozprowadzaniu czy uciążliwym smużeniu. Dodatkowo produkt posiada przyjemny zapach- dla mnie porównywalny z nawilżającym kremem do twarzy.
Dlatego też dla mnie najwygodniejszym sposobem jest gąbka. Do tego przy jej użyciu osiągam optymalny dla mnie poziom krycia- czyli bardzo średnie, a dokładniej mówiąc średnie w kierunku mocnego.
Na co dzień stosuję jedną warstwę podkładu- osiągam przy tym efekt bardziej niż zadowalający przy mojej bardzo problematycznej cerze. Krycie jednak daje się budować. I już przy dwóch cienkich warstwach większość zmian na twarzy jest zakryta. Ja jednak wolę po prostu punktowo dołożyć korektor.
Zastanawiacie się pewnie jak wypada w kwestii widoczności na twarzy. Na pewno nie jest to druga skóra. Ale jak na poziom krycia jaki funduje- jest mało widoczny, daje się dobrze wtopić.
Aby zademonstrować Wam jaki efekt można nim osiągnąć, pokażę zdjęcia jak kamufluje zadrapanie na kciuku.
I jak? Dla mnie bomba!
Zaraz po nałożeniu skóra jest ujednolicona i bardzo matowa. Nie obejdzie się u mnie bez konturowania i różu- bo jest zbyt płasko.
W ciągu dnia nie mam czasu na poprawki- i głównie ze względu na jego domniemaną trwałość ostatecznie zdecydowałam się po niego sięgnąć. Wszystkie moje podkłady po 6-7 godzinach zaczynały się świecić albo po prostu znikały.
Przy Catrice nie mam już tego problemu. Oczywiście, że po całym dniu efekt różni się od tego który rano zastaję w lustrze. Ale jest on do zaakceptowania. A przede wszystkim- wszystko trzyma się na swoim miejscu!
Na pewno jest to podkład, z którym można przesadzić. Odrobina za dużo na raz i można zrobić sobie całkiem sporą maskę. Ale przy rozsądnym nakładaniu- osiąga się fantastyczny efekt. Ja jestem absolutnie oczarowana i wszystkie inne podkłady aktualnie poszły u mnie w odstawkę. Znalazłam produkt, który na ten moment spełnia moje wymagania w 100% a nawet więcej! I to za niewielkie pieniądze.
Dajcie znać jak to wygląda u Was- pokochałyście go tak jak ja? Podejrzewam, że większość z Was miała już okazję go testować. Jak z doborem koloru u Was? Gdzie udało Wam się go dorwać? Wiecie dlaczego wg Producenta ważne jest aby go wstrząsnąć przed użyciem? Potrzebujecie dużego krycia na co dzień?
Czekam na Wasze komentarze- z chęcią dowiem się jak się u Was sprawdza.
Ściskam,
K.
Wielki szum jaki wytworzył się wokół tego podkładu dosięgnął myślę że każdego. Początkowo pozostawałam bardzo obojętna- bo w końcu nie potrzebuję kolejnego podkładu. Ale z czasem, słuchając tych wszystkich zachwytów zaczął mnie prześladować w myślach i okazało się, że jest mi absolutnie niezbędny do życia. Wszystkie podkłady nagle okazały się być złe i nienadające się do aktualnego użytku. Sami rozumiecie...
Wiedziałam, że z nim będzie albo grubo albo wcale!
Choć mam wrażenie, że na temat HD liquid coverage Catrice zostało już powiedziane absolutnie wszystko- dorzucę jeszcze swoje przysłowiowe trzy grosze.
Pierwsza trudność jaką napotkałam na początku naszej znajomości to oczywiście dostępność. Ten podkład jest jednym z najbardziej rozchwytywanych w ostatnich latach. Z racji braku testerów w drogeriach (Pani obsługująca twierdzi że są nagminnie rozkradane...) i w sumie dostępności na półce w mojej Naturze jedynie koloru 030 sand beige zdecydowałam się na jego zakup. W buteleczce wydaje się być całkiem jasny- i tutaj zdziwienie, bo faktycznie taki jest. Dla mnie nadaje się do stosowania przy aktualnym poziomie opalenia, a w sumie nieopalenia twarzy. Nie wyobrażam sobie jak biały musi być 010.
Ja za swój egzemplarz zapłaciłam 30 zł- choć widziałam już różne dziwne rzeczy w Internecie. Zwracajcie na to uwagę, bo coraz więcej firm winduje cenę, a osoby prywatne przechodzą samych siebie przy odsprzedaży.
30 ml podkładu znajdujemy w szklanej i estetycznej, matowej butelce. Jako dozownik Producent zdecydował się na pipetę- dla mnie to nowe rozwiązanie, do tej pory nie miałam żadnego podkładu z tego typu aplikatorem. Jeśli miałabym się czepiać, to jej gumowa część okropnie się brudzi. I w sumie muszę przyznać, że nie jest ono najgorsze, chociaż mimo wszystko wolałabym pompkę.
Płynnie przechodząc do konsystencji- właśnie sformułowanie użyte na początku- płynnie jest tutaj kluczowe. Podkład jest lejący. Do tej pory jest każdy jeden z którym miałam styczność był gęstszy. Ten chlupie w butelce jak woda. Producent sugeruje wstrząśnięcie przed użyciem. Tak też postępuję, choć szczerze nie widzę większej różnicy gdy się tego nie uczyni.
Fluid swobodnie spływa przy aplikacji na dłoń. A z racji że przy tym zastyga po chwili- należy się pospieszyć z jego równomiernym rozłożeniem na twarzy.
Jego konsystencja jest, o dziwo, lekka. Nie ma tutaj mowy o tępym rozprowadzaniu czy uciążliwym smużeniu. Dodatkowo produkt posiada przyjemny zapach- dla mnie porównywalny z nawilżającym kremem do twarzy.
Dlatego też dla mnie najwygodniejszym sposobem jest gąbka. Do tego przy jej użyciu osiągam optymalny dla mnie poziom krycia- czyli bardzo średnie, a dokładniej mówiąc średnie w kierunku mocnego.
Na co dzień stosuję jedną warstwę podkładu- osiągam przy tym efekt bardziej niż zadowalający przy mojej bardzo problematycznej cerze. Krycie jednak daje się budować. I już przy dwóch cienkich warstwach większość zmian na twarzy jest zakryta. Ja jednak wolę po prostu punktowo dołożyć korektor.
Zastanawiacie się pewnie jak wypada w kwestii widoczności na twarzy. Na pewno nie jest to druga skóra. Ale jak na poziom krycia jaki funduje- jest mało widoczny, daje się dobrze wtopić.
Aby zademonstrować Wam jaki efekt można nim osiągnąć, pokażę zdjęcia jak kamufluje zadrapanie na kciuku.
przed |
po |
Zaraz po nałożeniu skóra jest ujednolicona i bardzo matowa. Nie obejdzie się u mnie bez konturowania i różu- bo jest zbyt płasko.
W ciągu dnia nie mam czasu na poprawki- i głównie ze względu na jego domniemaną trwałość ostatecznie zdecydowałam się po niego sięgnąć. Wszystkie moje podkłady po 6-7 godzinach zaczynały się świecić albo po prostu znikały.
po 8 godzinach |
Przy Catrice nie mam już tego problemu. Oczywiście, że po całym dniu efekt różni się od tego który rano zastaję w lustrze. Ale jest on do zaakceptowania. A przede wszystkim- wszystko trzyma się na swoim miejscu!
Na pewno jest to podkład, z którym można przesadzić. Odrobina za dużo na raz i można zrobić sobie całkiem sporą maskę. Ale przy rozsądnym nakładaniu- osiąga się fantastyczny efekt. Ja jestem absolutnie oczarowana i wszystkie inne podkłady aktualnie poszły u mnie w odstawkę. Znalazłam produkt, który na ten moment spełnia moje wymagania w 100% a nawet więcej! I to za niewielkie pieniądze.
Dajcie znać jak to wygląda u Was- pokochałyście go tak jak ja? Podejrzewam, że większość z Was miała już okazję go testować. Jak z doborem koloru u Was? Gdzie udało Wam się go dorwać? Wiecie dlaczego wg Producenta ważne jest aby go wstrząsnąć przed użyciem? Potrzebujecie dużego krycia na co dzień?
Czekam na Wasze komentarze- z chęcią dowiem się jak się u Was sprawdza.
Ściskam,
K.
Bardzo chciałam przetestować ten podkład jednak przy suchej skórze mat się nie sprawdza.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ! :)
Moja skóra postanowiła przeistoczyć się w tłustą- dlatego też w ogóle sięgnęłam po niego. Przy suchej zgadzam się, że na co dzień byłoby to za dużo. ;)
Usuńmam ten podkład, ale jeszcze go nie używałam.
OdpowiedzUsuńJa bym się nie potrafiła powstrzymać. :) Daj znać jak przetestujesz jak się spisuje.
UsuńDostałam właśnie podkład w tym kolorze i jestem ciekawa jak się sprawdzi.
OdpowiedzUsuńCzekam na Twoje wrażenia. ;)
UsuńJa absolutnie kocham ten podkład :)
OdpowiedzUsuńJest za co. ;)
UsuńMam i uwielbiam :D
OdpowiedzUsuńWcale się nie dziwię. ;)
UsuńJa niestety ubolewam że 010 jest dla mnie za ciemna. Po nałożeniu jeszcze da się przeżyć ale po chwili ciemnieje :(
OdpowiedzUsuńNo tak bledzioszku. Ja bym w 010 wyglądała jak duch. ;) Pokombinuj z jakimiś białymi kropelkami rozjaśniającymi bo warto dla efektu jaki daje.
Usuńmusze sobie go sprawić koniecznie ;D
OdpowiedzUsuńKoniecznie to mało powiedziane. ^^
Usuń