Cześć!
Dziś wpadam szybko z bilansem kosmetycznym za styczeń. Tak, dobrze czytacie. Jeszcze za styczeń. Zapraszam na sporą garść zużyć i kilka nowości tego miesiąca. Po nadrobieniu tak karygodnych zaległości na pewno możecie spodziewać się kolejnego bilansu z najkrótszego miesiąca (chyba w moim życiu!) a później mam plan zawitać na dłużej i na pewno bardziej regularnie- ale już chyba nie ma sensu o tym mówić, trzeba działać! ;)
Moja uwaga w największej mierze w ostatnim czasie skupia się na włosach. Staram się dbać jak mogę o moje loki i walczę o lepszy i bardziej trwały skręt. Skorzystałam więc z promocji 2+2 na naturalne produkty w Rossmannie i postanowiłam wypróbować 4 odżywki Petal Fresh- zwiększająca objętość rozmaryn i mięta, nawilżająca pestki winogron i oliwki, do włosów farbowanych granat i jagody Acai oraz nadająca połysku aloes i cytrusy.
Olejek w kremie do rąk kwiat wiśni i olejek jojoba to świeżynka od Nivea. Jestem go baaardzo ciekawa, zwłaszcza że bardzo dobrze spisał się u mnie starszy brat- czyli olejek w balsamie w tym samym wariancie zapachowo-składnikowym. ;)
I z nowości to by było na tyle- jednak podsumowanie całego roku dało jakiś tam efekt- co zaraz zobaczycie po stosunku ilości zużyć do zakupów.
Balea mydło do rąk w płynie sensitive
"Pamiątka" przywieziona z wyjazdu do Pragi i Drezna- przyznam że lubię przywozić takie banalne rzeczy z podróży, bo przy codziennym użytkowaniu przypominają mi o tym wypadzie. Mydło było bardzo przyjemne, delikatne ale skuteczne. Porównałabym je do naszych mydeł z Isany. Tanie i spełniają swoje zadanie.
Ziaja cupuacu krystaliczny peeling cukrowy złuszczająco-wygładzający
Peeling cukrowy- zgadzam się, ale okropnie lepiący- nic dziwnego, skoro parafinę ma już na drugim miejscu składu. Od czasu do czasu- ale na pewno niezbyt często krzywdy nie robi, niemniej nie jest to najlepszy peeling jakiego używałam. Nawet w Ziaji mają mocniejsze zdzieraki.
Balea żel do golenia Pink Grapefruit
Oczarowana borówkową wersją zapachową nastawiłam się na znacznie więcej. Uwielbiam zapach grapefruit'a w kosmetykach, ale tutaj co najmniej nie był wyczuwalny. Co do działania samego żelu zastrzeżeń nie mam, ale lubię gdy tak znienawidzonej przeze mnie czynności towarzyszy jakaś przyjemniejsza nuta zapachowa. Z chęcią jednak sięgnę przy okazji ponownie po wersje borówkową (o ile nie była to jakaś limitowana?).
WAX Pilomax Aloes- objętość, sprężystość, moc i blask
Tę maskę przywiozłam z Meet Beauty. I używałam bardzo długo, pomimo znacznej długości moich włosów. Ale nie narzekam, moje loki bardzo ją polubiły- zresztą Pani która mi ja dobierała sama była posiadaczką pięknych pukli i zdradziła, że zdarza jej się nawet stosować ją w małej ilości jako odżywki bez spłukiwania. Tak nie próbowałam- ale jeszcze będę miała szansę, bo mam jeszcze jedno opakowanie w zapasie. Daje sporą dawkę nawilżenia i przy tym nie obciąża ani nie tworzy strąków.
Vianek nawilżający krem do rąk z ekstraktem z robinii akacjowej
Krem do rąk trafił w moje ręce razem z szamponem z tej samej serii. Oba kosmetyki były w porządku, nie mam im nic do zarzucenia. Krem do rąk był dosyć płynny- przez co dawał się łatwo rozprowadzić, ale przy tym zdarzało mu się zbyt szybko wylać z opakowania. Może w okresie zimowym nie do końca poradzi sobie z ekstremalnie wymagającą skórą dłoni, ale przy regularnym stosowaniu i braku wybitnych problemów z tą strefą jest to bardzo przyzwoity krem. Dodatkowo ma naturalny skład i przyjemny zapach.
Mixa płyn micelarny Optymalna Tolerancja bardzo wrażliwa i reaktywna skóra twarzy i powiek pH 5,5
To mój jeden z dwóch ulubionych płynów micelarnych, do których regularnie powracam- choć nie da się ukryć, że po różowego Garniera sięgam znacznie częściej. Jest bardzo skuteczny i delikatny, a pojemność 400 ml wystarcza na całkiem długo. Miła odmiana od czasu do czasu, co by się człowiek nie znudził jednym i tym samym.
Ingenii cleansing oil oliwka hydrofilna do oczyszczania skóry twarzy, szyi i dekoltu
To był mój pierwszy gotowy olejek, który miałam okazję używać. Wcześniej mieszałam swoje olejki w czystej postaci i korzystałam z metody OCM. Tutaj jest znacznie łatwiej i przyjemniej. Olejek w kontakcie z wodą minimalnie się pieni, rozpuszczając przy tym pozostałości z którymi nie rozprawił się płyn micelarny. Jako drugi krok w demakijażu sprawdził się świetnie i na pewno przekonał mnie do takiego podejścia. Z chęcią poznam też inne olejki do zmywania makijażu żeby mieć porównanie- może coś polecicie?
Epiduo
Maść, która mam wrażenie znacznie przyczyniła się do poprawy stanu mojej cery. Kiedyś już przewinęła się przez moją łazienkę, a nawet twarz- ale wtedy nie wywarła na mnie wrażenia. Jak widać potrzeby się zmieniają, trzeba dawać drugie szanse.
Davercin
Podobnie jak w przypadku powyżej było przy Davercinie. Z tego co kojarzę używałam go już zarówno w wersji płynnej jak i maści. I o ile na twarzy nadal nie sprawdzał się wybitnie, o tyle na ramionach robił świetną robotę. Niemniej oba produkty są to leki przepisywane przez lekarza- ale pokazuję Wam je, bo u mnie przyczyniły się do znacznej poprawy stanu cery. Zwłaszcza w kwestii pozostałych przebarwień po dawnych walkach.
Garnier Moisture + comfort maska kompres super nawilżenie i ukojenie
Jedna z propozycji Garniera w trendzie masek w płachcie. Nie ogarniam jak to działa- składa się z dwóch warstw i nawet jest do tego instrukcja, jednak ja wyjęłam ją z opakowania w taki sposób że nie dało się z niej skorzystać. Faktycznie nawilżyła i lekko ukoiła, choć bez efektu wow- ale po jednorazowym użyciu nie oczekuję cudów.
płyn do soczewek Opti Free RepleniSH
To już kolejne zużyte opakowanie tego płynu, schodzi u mnie jak woda. Spisuje się nadal świetnie i nie szukam dla niego zastępstwa. Dopiero przy nim odkryłam, że noszenie soczewek może być w 100% neutralne dla oka.
the Body Shop pink grapefruit lip butter
Tak jak wspominałam już w tym poście- uwielbiam zapach grapefruit'a w kosmetykach. I tutaj mogę stwierdzić- to najprzyjemniejszy i najbardziej naturalny zapach tego owocu jaki spotkałam w kosmetyku. Niestety co do działania lekko się zawiodłam, zwłaszcza przy cenie 22 zł (gdy ja kupowałam)...
Ziaja mintperfekt aktiv pasta stomatologiczna przeciwpróchnicza
Wydaje mi się, że pasty w asortymencie Ziaji to stosunkowa nowość. To była bardzo przyjemna- zarówno w "smaku" jak i działaniu. Aktualnie używam innej wersji i z chęcią poznam wszystkie. Warto po nie sięgnąć.
Indigo Nails Protein Base
Nadal podtrzymuję oba stwierdzenia- uważam, że popsuła się w stosunku do tego jaka była początkowo, ale przy tym nadal jest to baza na której wiem, że mogę polegać. Wzmacnia, utwardza i pozwala lekko nadbudować czy przedłużyć paznokieć. Zdarza jej się zapowietrzyć, odprysnąć- ale po znacznie dłuższym czasie na paznokciu niż w przypadku innych baz. Lubię produkty Indigo za to, że są gęste- dzięki temu z łatwością można nie zalać skórek nawet jak się człowiek zagapi i zbyt długo zwleka przed włożeniem ręki do lampy.
Kończę posta ze stanem (+) 5 (-) 14. Gratuluję sobie i jednocześnie życzę wytrwałości w utzrymaniu takiej proporcji w pozostałych miesiącach 2018 roku.
Dajcie znać czy znacie powyższe produkty i oczywiście co o nich myślicie. Czekam na Wasze opinie!
K.
Dziś wpadam szybko z bilansem kosmetycznym za styczeń. Tak, dobrze czytacie. Jeszcze za styczeń. Zapraszam na sporą garść zużyć i kilka nowości tego miesiąca. Po nadrobieniu tak karygodnych zaległości na pewno możecie spodziewać się kolejnego bilansu z najkrótszego miesiąca (chyba w moim życiu!) a później mam plan zawitać na dłużej i na pewno bardziej regularnie- ale już chyba nie ma sensu o tym mówić, trzeba działać! ;)
Moja uwaga w największej mierze w ostatnim czasie skupia się na włosach. Staram się dbać jak mogę o moje loki i walczę o lepszy i bardziej trwały skręt. Skorzystałam więc z promocji 2+2 na naturalne produkty w Rossmannie i postanowiłam wypróbować 4 odżywki Petal Fresh- zwiększająca objętość rozmaryn i mięta, nawilżająca pestki winogron i oliwki, do włosów farbowanych granat i jagody Acai oraz nadająca połysku aloes i cytrusy.
Olejek w kremie do rąk kwiat wiśni i olejek jojoba to świeżynka od Nivea. Jestem go baaardzo ciekawa, zwłaszcza że bardzo dobrze spisał się u mnie starszy brat- czyli olejek w balsamie w tym samym wariancie zapachowo-składnikowym. ;)
I z nowości to by było na tyle- jednak podsumowanie całego roku dało jakiś tam efekt- co zaraz zobaczycie po stosunku ilości zużyć do zakupów.
Balea mydło do rąk w płynie sensitive
"Pamiątka" przywieziona z wyjazdu do Pragi i Drezna- przyznam że lubię przywozić takie banalne rzeczy z podróży, bo przy codziennym użytkowaniu przypominają mi o tym wypadzie. Mydło było bardzo przyjemne, delikatne ale skuteczne. Porównałabym je do naszych mydeł z Isany. Tanie i spełniają swoje zadanie.
Ziaja cupuacu krystaliczny peeling cukrowy złuszczająco-wygładzający
Peeling cukrowy- zgadzam się, ale okropnie lepiący- nic dziwnego, skoro parafinę ma już na drugim miejscu składu. Od czasu do czasu- ale na pewno niezbyt często krzywdy nie robi, niemniej nie jest to najlepszy peeling jakiego używałam. Nawet w Ziaji mają mocniejsze zdzieraki.
Balea żel do golenia Pink Grapefruit
Oczarowana borówkową wersją zapachową nastawiłam się na znacznie więcej. Uwielbiam zapach grapefruit'a w kosmetykach, ale tutaj co najmniej nie był wyczuwalny. Co do działania samego żelu zastrzeżeń nie mam, ale lubię gdy tak znienawidzonej przeze mnie czynności towarzyszy jakaś przyjemniejsza nuta zapachowa. Z chęcią jednak sięgnę przy okazji ponownie po wersje borówkową (o ile nie była to jakaś limitowana?).
WAX Pilomax Aloes- objętość, sprężystość, moc i blask
Tę maskę przywiozłam z Meet Beauty. I używałam bardzo długo, pomimo znacznej długości moich włosów. Ale nie narzekam, moje loki bardzo ją polubiły- zresztą Pani która mi ja dobierała sama była posiadaczką pięknych pukli i zdradziła, że zdarza jej się nawet stosować ją w małej ilości jako odżywki bez spłukiwania. Tak nie próbowałam- ale jeszcze będę miała szansę, bo mam jeszcze jedno opakowanie w zapasie. Daje sporą dawkę nawilżenia i przy tym nie obciąża ani nie tworzy strąków.
Vianek nawilżający krem do rąk z ekstraktem z robinii akacjowej
Krem do rąk trafił w moje ręce razem z szamponem z tej samej serii. Oba kosmetyki były w porządku, nie mam im nic do zarzucenia. Krem do rąk był dosyć płynny- przez co dawał się łatwo rozprowadzić, ale przy tym zdarzało mu się zbyt szybko wylać z opakowania. Może w okresie zimowym nie do końca poradzi sobie z ekstremalnie wymagającą skórą dłoni, ale przy regularnym stosowaniu i braku wybitnych problemów z tą strefą jest to bardzo przyzwoity krem. Dodatkowo ma naturalny skład i przyjemny zapach.
Mixa płyn micelarny Optymalna Tolerancja bardzo wrażliwa i reaktywna skóra twarzy i powiek pH 5,5
To mój jeden z dwóch ulubionych płynów micelarnych, do których regularnie powracam- choć nie da się ukryć, że po różowego Garniera sięgam znacznie częściej. Jest bardzo skuteczny i delikatny, a pojemność 400 ml wystarcza na całkiem długo. Miła odmiana od czasu do czasu, co by się człowiek nie znudził jednym i tym samym.
Ingenii cleansing oil oliwka hydrofilna do oczyszczania skóry twarzy, szyi i dekoltu
To był mój pierwszy gotowy olejek, który miałam okazję używać. Wcześniej mieszałam swoje olejki w czystej postaci i korzystałam z metody OCM. Tutaj jest znacznie łatwiej i przyjemniej. Olejek w kontakcie z wodą minimalnie się pieni, rozpuszczając przy tym pozostałości z którymi nie rozprawił się płyn micelarny. Jako drugi krok w demakijażu sprawdził się świetnie i na pewno przekonał mnie do takiego podejścia. Z chęcią poznam też inne olejki do zmywania makijażu żeby mieć porównanie- może coś polecicie?
Epiduo
Maść, która mam wrażenie znacznie przyczyniła się do poprawy stanu mojej cery. Kiedyś już przewinęła się przez moją łazienkę, a nawet twarz- ale wtedy nie wywarła na mnie wrażenia. Jak widać potrzeby się zmieniają, trzeba dawać drugie szanse.
Davercin
Podobnie jak w przypadku powyżej było przy Davercinie. Z tego co kojarzę używałam go już zarówno w wersji płynnej jak i maści. I o ile na twarzy nadal nie sprawdzał się wybitnie, o tyle na ramionach robił świetną robotę. Niemniej oba produkty są to leki przepisywane przez lekarza- ale pokazuję Wam je, bo u mnie przyczyniły się do znacznej poprawy stanu cery. Zwłaszcza w kwestii pozostałych przebarwień po dawnych walkach.
Garnier Moisture + comfort maska kompres super nawilżenie i ukojenie
Jedna z propozycji Garniera w trendzie masek w płachcie. Nie ogarniam jak to działa- składa się z dwóch warstw i nawet jest do tego instrukcja, jednak ja wyjęłam ją z opakowania w taki sposób że nie dało się z niej skorzystać. Faktycznie nawilżyła i lekko ukoiła, choć bez efektu wow- ale po jednorazowym użyciu nie oczekuję cudów.
To już kolejne zużyte opakowanie tego płynu, schodzi u mnie jak woda. Spisuje się nadal świetnie i nie szukam dla niego zastępstwa. Dopiero przy nim odkryłam, że noszenie soczewek może być w 100% neutralne dla oka.
the Body Shop pink grapefruit lip butter
Tak jak wspominałam już w tym poście- uwielbiam zapach grapefruit'a w kosmetykach. I tutaj mogę stwierdzić- to najprzyjemniejszy i najbardziej naturalny zapach tego owocu jaki spotkałam w kosmetyku. Niestety co do działania lekko się zawiodłam, zwłaszcza przy cenie 22 zł (gdy ja kupowałam)...
Ziaja mintperfekt aktiv pasta stomatologiczna przeciwpróchnicza
Wydaje mi się, że pasty w asortymencie Ziaji to stosunkowa nowość. To była bardzo przyjemna- zarówno w "smaku" jak i działaniu. Aktualnie używam innej wersji i z chęcią poznam wszystkie. Warto po nie sięgnąć.
Indigo Nails Protein Base
Nadal podtrzymuję oba stwierdzenia- uważam, że popsuła się w stosunku do tego jaka była początkowo, ale przy tym nadal jest to baza na której wiem, że mogę polegać. Wzmacnia, utwardza i pozwala lekko nadbudować czy przedłużyć paznokieć. Zdarza jej się zapowietrzyć, odprysnąć- ale po znacznie dłuższym czasie na paznokciu niż w przypadku innych baz. Lubię produkty Indigo za to, że są gęste- dzięki temu z łatwością można nie zalać skórek nawet jak się człowiek zagapi i zbyt długo zwleka przed włożeniem ręki do lampy.
Kończę posta ze stanem (+) 5 (-) 14. Gratuluję sobie i jednocześnie życzę wytrwałości w utzrymaniu takiej proporcji w pozostałych miesiącach 2018 roku.
Dajcie znać czy znacie powyższe produkty i oczywiście co o nich myślicie. Czekam na Wasze opinie!
K.
Grapefruitowy zapach TBS jest piękny - miałam krem do rąk z tej serii ;)
OdpowiedzUsuńZapach jest absolutnie obłędny! Muszę kiedyś sięgnąć po masło w tej wersji- wyczuwam hicior. ;) Kremów do rąk TBS nie znam.
UsuńUwielbiam masełka z TBS. A działanie mają dla mnie super :)
OdpowiedzUsuńJa bardzo lubię te do ciała. Do ust jak dla mnie bardzo średnie...
UsuńPasty z Ziaji jak dla mnie są bardzo dobre - ja aktualnie używam różowej do zębów nadwrażliwych i naprawdę widzę różnice:)
OdpowiedzUsuńW takim razie będzie to mój kolejny typ podczas zakupów. :)
UsuńZnam tylko krem do rąk Nivea. Fajny jest :)
OdpowiedzUsuńI ma świetne opakowanie! ;)
UsuńJak dla mnie masło z ziaji cupacau jest rewelacyjne. Cała ta seria mi bardzo odpowiada. Może jakaś recenzja pozostałych produktów - https://e-ziaja.com/pl/307-cupuacu. Jestem ciekawa efektów po użyciu balsamu brązującego. Podobno jest bardzo okey.
OdpowiedzUsuńJak dla mnie masło z ziaji cupacau jest rewelacyjne. Cała ta seria mi bardzo odpowiada. Może jakaś recenzja pozostałych produktów - cupacau . Jestem ciekawa efektów po użyciu balsamu brązującego. Podobno jest bardzo okey.
OdpowiedzUsuńMainkan permainan Poker, Casino dan Sportsbook dan dapatkan keuntungan banyak dengan bermain di agen-agen terbaik di indonesia. Untuk mengetahui agen terbaik dan terpercaya, bisa ditemukan informasinya melalui link dibawah ini.
OdpowiedzUsuńInfoJitu
InfoPendek
CheatPasti
SitusPanas
Uwielbiam tę maskę Pilomaxu. Powala mnie jej zapach i kolor. I to wielkie opakowanie mnie zawsze cieszy bo mam ją bardzo długo :)
OdpowiedzUsuń