zakładki

wtorek, 8 kwietnia 2014

Make up starter, bo makijaż jakoś trzeba zacząć!

Cześć Kochani,

Jako, że jestem posiadaczką mieszanej cery ze skłonnością do przesuszeń po użyciu kosmetyków myjących, makijaż muszę zacząć od porządnego nawilżenia. W innym przypadku nałożony na suchą skórę podkład podkreśla wszystkie, nawet najdrobniejsze (suche) skórki.

Na Polskim rynku możemy spotkać niezliczoną ilość kremów do twarzy. Do każdego rodzaju cery o każdym działaniu itd. Niestety pomimo takiego wyboru, nie każdy krem nadaje się pod makijaż. Jak sądzę każda z nas spotkała się z problemem nałożenia podkładu na niewchłonięty krem. Efekt okropny, doświadczenie niemiłe, a czas przeznaczony na taką próbę - zmarnowany.
Na taki problem są dwa wyjścia - albo skóry nie nawilżamy i radzimy sobie inaczej (nie wiem jak) albo trafimy na dobry krem.

W swoim życiu trafiłam dopiero tylko na dwa kremy spełniające moje oczekiwania. Moje oczekiwania nie są wygórowane, pragnę nawilżenia i SZYBKIEGO wchłonięcia się kremu. To chyba wcale nie tak dużo z mojej strony?  Ale przejdźmy do tych, że kremów.

Kilka lat temu byłam z mamą w rossmanie, wzięłam do ręki krem, przeczytałam etykietę i kupiłam go. Okazał się strzałem w dziesiątkę! Mowa o....


... Lirene Design your style 20+. Tak to zdjęcie z ostatniego denka K. i to ten krem, który obydwie uważamy za wspaniały. Niesamowicie szybko się wchłania i porządnie, na długo matuje skórę.
Ale o nim już wiecie od K. A dzisiaj czas na dokładne poznanie kremu nr 2.
O kremie, o którym zaraz się co nieco dowiecie, ja dowiedziałam się od K. po tym jak ja jej powiedziałam o Lirene. K. wtedy zareklamowała mi ten ponieżej. 


Domyślacie się co kryje to różowe wieczko? 
Tak, to krem...Nivea


Jak sama jego nazwa wskazuje - Make up starter - nadaje się pod makijaż. I nie jest to tylko reklama producenta. Krem rzeczywiście spełnia swoje obietnice.

Przede wszystkim szybko się wchłania. Na opakowaniu napisane jest, że zajmuje to około 60 sekund, ale ja twierdzę, że dzieje się to o wiele szybciej. Po tych kilku, kilkunastu sekundach nasza twarz od razu nadaje się do dalszych zabiegów kosmetycznych i mam tu na myśli nałożenie podkładu i rozpoczęcie porannego (czy też nieporannego) makijażu.
Oprócz tej wielkiej zalety, spotykamy się z plusami typowo pielęgnacyjnymi. Krem dobrze nawilża i pielęgnuje naszą skórę. Czujemy wyraźne wygładzenie, podobne do tego gdy stosujemy bazy silikonowe, lecz krem ten nie obciąża tak jak to czasem te nieszczęsne bazy robią :)


W szklanym słoiczku znajdziemy 50 ml średnio gęstego kremu, który z łatwością powędruje na naszą twarz. Bardzo łatwo rozprowadzić go na buzi i zajmuje to tylko chwilkę. Dzięki temu zawsze zdążymy wykonać nasz make up, nie spóźniając się na autobus :)

Oprócz tego śmiało mogę zaznaczyć, że krem ten nie uczula i nie powoduje żadnych niemiłych niespodzianek (nie zapycha).  I nie zostawia żadnej białej smugi czy też nierozsmarowanego kremu na naszej twarzy.

Sądzę, że najbardziej nadaje się dla młodych dziewcząt w okolicy lat 20 +, ponieważ to w tym wieku tak często brakuje nam nawilżenia i ukojenia bez potrzeby używania substancji przeciwzmarszczkowych.






Dla mnie taki słoiczek, przy codziennym używaniu starcza na 2 do 3 miesięcy. I zaznaczam, że nie jest to pierwszy lecz enty słoiczek kremu.
Krem z różową szata graficzną przeznaczony jest do cery suchej i wrażliwej, natomiast niebieski krem przeznaczono dla cery normalnej i mieszanej.
Miałam obydwie wersje i nie mogę pominąć kwestii ich porównania.
Otóż wydawać by się mogło, że różnią się jedynie drobnymi składnikami,  aby wspomagać procesy pielęgnacyjne dla każdego z typów skóry. Niestety różnice są nieco większe.
Różowemu słoiczkowi nie mam nic do zarzucenia. Zupełnie nic. Niestety krem niebieski trochę mnie rozczarował. Jego konsystencja była galaretowata, co bardzo utrudniało jego aplikacje. Krem ześlizgiwał się w palca i lądował wszędzie, poza moją twarzą. Do tego szczypał w okolicach oczu. Różowy nic takiego nie powoduje, dlatego tylko tę wersję z czystym sumieniem polecam.

Taki kremik możemy kupić w drogerii typu Rossman czy Hebe lub też Superpharm, za cenę około 20-25 zł. Z tym, że bardzo często można złapać okazję i wydać na niego zaledwie 10 zł.

  

Gorąco polecam. A czy wy macie już swój ulubiony krem? Znacie ten :)?

Całuję gorąco w ten deszczowy i chłodny wieczór,

Kasieńka

14 komentarzy:

  1. obecnie używam kremu the body shop z witaminą C i SPF 30 i jestem z niego bardzo zadowolona ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie słyszałam o nim wcześniej. Brzmi kusząco :)

      Usuń
  2. Nie znam tych kremów, mam obecnie krem na dzień z sorayi - nawilżenie & dotlenienie. Jest niezły pod makijaż, bo szybko się wchłania, ale tak poza tym to jakiś taki, hmmm... bez szału :D

    OdpowiedzUsuń
  3. szkoda, że ten dla cery mieszanej nie jest tak fajny ja ten do suchej bo chętnie bym wypróbowała

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, chyba że akurat trafiłam na felerny egzemplarz i dlatego konsystencja była taka beznadziejna. Czasem kusi mnie, żeby jeszcze jeden słoiczek niebieskiego wypróbować, ale jakoś to pieczenie w okolicach oczu mnie odrzuca.

      Usuń
  4. u mnie między smarowaniuem buzi kremem a makjażem jest co najmniej pół godziny przerwy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nigdy nie mam czasu na czekanie :) Dlatego muszę mieć krem szybko wchłaniający się ;p

      Usuń
  5. Muszę się nad nim zastanowić, bo widzę że niedługo skończy mi się krem z drobinkami od Lirene :)

    OdpowiedzUsuń
  6. moja skóra nie toleruje kosmetyków z Nivea :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na prawdę? Jesteś pierwszą osobą od której to słyszę :), ale warto wiedzieć, że jednak czasem uczulają kosmetyki tej firmy.

      Usuń
  7. Tych nie znam, Ja obecnie używam żelu ze śluzem slimaka i jest całkiem fajna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O ciekawa sprawa :) Zaintrygowałaś mnie tym śluzem :P

      Usuń