Cześć!
Podsumowań ciąg dalszy- w ostatnim czasie mogliście poczytać o ulubieńcach z sekcji pielęgnacji KLIK oraz o zużyciach ostatniego miesiąca KLIK.
Dzisiaj przyszedł czas na zapoznanie Was z moimi hitami kolorówki, które przez ostatnie miesiące bardzo często gościły na mojej twarzy i nie tylko. Zapraszam!
Zaczynając od początku makijażu- podkład. Rimmel Match perfection trafił w moje ręce przez zupełny przypadek, wrzuciłam go do koszyka przy okazji zakupów w Rossmannie za zawrotną kwotę 8 zł w cenie na do widzenia. Wybór padł na odcień 100 Ivory bo nic innego nie było. Okazał się być idealnym odcieniem na zimę, może minimalnie zbyt jasnym. A przy tym ma naprawdę dobre krycie i wygląda na twarzy po prostu dobrze. Nie tworzy maski, dobrze się wtapia i utrzymuje cały dzień. Ciekawe czy nowa ulepszona wersja jest równie dobra, może miałyście już z nią styczność?
Z cieniami w kredce nie miałam zbyt dużo do czynienia. Jedynie wcześniej znałam wersje kremowe zamknięte w słoiczku. Kiko long lasting stick okazał się idealnym typem do makijażu oka, gdy moje powieki były przesuszone na wiór. Mam takie dni, gdy skóra schodzi mi z nich płatami i nie mam pojęcia dlaczego. Wtedy też żaden cień nie wygląda na nich dobrze, a w ogóle ciężko go nałożyć. Ten w kredce ma tę przewagę, że jest wilgotny i przykleja się tak czy siak do powieki. Kolor 25 spisywał się świetnie zarówno solo, jak i w połączeniu z innym odcieniem w załamaniu. Więcej o nim poczytacie TUTAJ.
Zima to dla mnie okres, gdy chce mi się bawić więcej z kolorem na ustach. Często goszczą na nich ciemniejsze odcienie. Zakochałam się od praktycznie pierwszego użycia w serii Velvet Matte z Golden Rose. Zwłaszcza przypadł mi do gustu odcień 14. Dla mnie to dzienny fiolet czy też ciemny róż, idealny na co dzień. Bardzo dobrze czuję się w takich odcieniach i dla mnie są uniwersalne. Pasują do wszystkiego. Idealnym dopełnieniem jest konturówka nr 57 z serii wodoodpornych. Więcej TUTAJ.
Podobnie jak rok temu, namiętnie malowałam się śliwkowym odcieniem 125 z serii Vision Lipstick znów z Golden Rose. Są bardzo kremowe, świetnie napigmentowane. Na moich wargach wytrzymują długie godziny i nie ma mowy o żadnym przesuszeniu- wręcz pokuszę się o stwierdzenie, że jeśli mam suche skórki to pomadka umiejętnie je ukrywa. Uwielbiam! Do kompletu konturówka Lip Liner 203.
A jeśli miałam ochotę na coś bardziej delikatnego to sięgałam po kultową 070 Airy fairy z Rimmela. Dopiero niedawno trafiła w moje ręce i zastanawiam się dlaczego dopiero teraz! Jest cudowna- pasuje praktycznie każdemu, bo jakoś tak dobrze dopasowuje się do naturalnego odcienia warg. Na dni, gdy nie mam ochoty martwić się o usta.
Lakiery hybrydowe pokochałam praktycznie od pierwszego użycia. Dają niesamowitą wygodę na przynajmniej 2 tygodnie. Dodatkowo mogę w końcu zapuścić znacznie dłuższe paznokcie i nic mi się nie rozdwaja. Szykuję się do napisania posta o moich odczuciach związanych z lakierami dwóch firm, które posiadam- mianowicie Semilac i Neo Nail. Stamtąd dowiecie się jakie różnice dostrzegłam między ich produktami, ale na razie pokażę Wam jakie kolory upodobałam sobie w ostatnim czasie.
Piękna, żarówiasta strażacka czerwień czyli Semilac 063 Legendary Red.
Mieniący się i błyszczący, ale bardzo subtelny Semilac 096 Starlight Night.
Śliwkowy i nieoczywisty Neo Nail 3647-1 Forever Calm.
Ogromnym ulubieńcem okazał się też nowy kształt moich paznokci- po złamanym paznokciu spiłowałam wszystkie z kwadratów w bardziej okrągłe, a następnie w szpic. Świetnie się noszą!
Wybrałam samą kwintesencję. Te kosmetyki zasłużyły sobie, aby być wspomniane w takim podsumowaniu.
A jak Wasi ulubieńcy? Bez czego nie wyobrażacie sobie ostatnich kosmetycznych miesięcy? Znacie coś mojego? Jak u Was się sprawdziły te rzeczy?
Teraz z czystym sumieniem mogę rozpocząć poszukiwania nowych ulubieńców. Na pewno będzie lżej. I już nie mogę się doczekać lata!
Buziaki,
K. ;*
Podsumowań ciąg dalszy- w ostatnim czasie mogliście poczytać o ulubieńcach z sekcji pielęgnacji KLIK oraz o zużyciach ostatniego miesiąca KLIK.
Dzisiaj przyszedł czas na zapoznanie Was z moimi hitami kolorówki, które przez ostatnie miesiące bardzo często gościły na mojej twarzy i nie tylko. Zapraszam!
Zaczynając od początku makijażu- podkład. Rimmel Match perfection trafił w moje ręce przez zupełny przypadek, wrzuciłam go do koszyka przy okazji zakupów w Rossmannie za zawrotną kwotę 8 zł w cenie na do widzenia. Wybór padł na odcień 100 Ivory bo nic innego nie było. Okazał się być idealnym odcieniem na zimę, może minimalnie zbyt jasnym. A przy tym ma naprawdę dobre krycie i wygląda na twarzy po prostu dobrze. Nie tworzy maski, dobrze się wtapia i utrzymuje cały dzień. Ciekawe czy nowa ulepszona wersja jest równie dobra, może miałyście już z nią styczność?
Z cieniami w kredce nie miałam zbyt dużo do czynienia. Jedynie wcześniej znałam wersje kremowe zamknięte w słoiczku. Kiko long lasting stick okazał się idealnym typem do makijażu oka, gdy moje powieki były przesuszone na wiór. Mam takie dni, gdy skóra schodzi mi z nich płatami i nie mam pojęcia dlaczego. Wtedy też żaden cień nie wygląda na nich dobrze, a w ogóle ciężko go nałożyć. Ten w kredce ma tę przewagę, że jest wilgotny i przykleja się tak czy siak do powieki. Kolor 25 spisywał się świetnie zarówno solo, jak i w połączeniu z innym odcieniem w załamaniu. Więcej o nim poczytacie TUTAJ.
Zima to dla mnie okres, gdy chce mi się bawić więcej z kolorem na ustach. Często goszczą na nich ciemniejsze odcienie. Zakochałam się od praktycznie pierwszego użycia w serii Velvet Matte z Golden Rose. Zwłaszcza przypadł mi do gustu odcień 14. Dla mnie to dzienny fiolet czy też ciemny róż, idealny na co dzień. Bardzo dobrze czuję się w takich odcieniach i dla mnie są uniwersalne. Pasują do wszystkiego. Idealnym dopełnieniem jest konturówka nr 57 z serii wodoodpornych. Więcej TUTAJ.
Podobnie jak rok temu, namiętnie malowałam się śliwkowym odcieniem 125 z serii Vision Lipstick znów z Golden Rose. Są bardzo kremowe, świetnie napigmentowane. Na moich wargach wytrzymują długie godziny i nie ma mowy o żadnym przesuszeniu- wręcz pokuszę się o stwierdzenie, że jeśli mam suche skórki to pomadka umiejętnie je ukrywa. Uwielbiam! Do kompletu konturówka Lip Liner 203.
A jeśli miałam ochotę na coś bardziej delikatnego to sięgałam po kultową 070 Airy fairy z Rimmela. Dopiero niedawno trafiła w moje ręce i zastanawiam się dlaczego dopiero teraz! Jest cudowna- pasuje praktycznie każdemu, bo jakoś tak dobrze dopasowuje się do naturalnego odcienia warg. Na dni, gdy nie mam ochoty martwić się o usta.
Lakiery hybrydowe pokochałam praktycznie od pierwszego użycia. Dają niesamowitą wygodę na przynajmniej 2 tygodnie. Dodatkowo mogę w końcu zapuścić znacznie dłuższe paznokcie i nic mi się nie rozdwaja. Szykuję się do napisania posta o moich odczuciach związanych z lakierami dwóch firm, które posiadam- mianowicie Semilac i Neo Nail. Stamtąd dowiecie się jakie różnice dostrzegłam między ich produktami, ale na razie pokażę Wam jakie kolory upodobałam sobie w ostatnim czasie.
Piękna, żarówiasta strażacka czerwień czyli Semilac 063 Legendary Red.
Mieniący się i błyszczący, ale bardzo subtelny Semilac 096 Starlight Night.
Śliwkowy i nieoczywisty Neo Nail 3647-1 Forever Calm.
Ogromnym ulubieńcem okazał się też nowy kształt moich paznokci- po złamanym paznokciu spiłowałam wszystkie z kwadratów w bardziej okrągłe, a następnie w szpic. Świetnie się noszą!
Wybrałam samą kwintesencję. Te kosmetyki zasłużyły sobie, aby być wspomniane w takim podsumowaniu.
A jak Wasi ulubieńcy? Bez czego nie wyobrażacie sobie ostatnich kosmetycznych miesięcy? Znacie coś mojego? Jak u Was się sprawdziły te rzeczy?
Teraz z czystym sumieniem mogę rozpocząć poszukiwania nowych ulubieńców. Na pewno będzie lżej. I już nie mogę się doczekać lata!
Buziaki,
K. ;*
produkty z gr mnie kuszą
OdpowiedzUsuńJak dla mnie mają najlepsze pomadki na rynku. ;)
Usuńbardzo lubię produkty z gr ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę miłego tygodnia :)
Anru,
Ja wybitnie polubiłam się z pomadkami. Reszty tak w sumie nie znam. ;) Również pozdrawiam! ;*
UsuńTo są "moje" kolory :) Wszystkie kosmetyki w moim guście :) Najbardziej spodobała mi się szminka :O
OdpowiedzUsuńBardzo proszę o KLIK w najnowszym poście :*
To musimy mieć bardzo podobny gust makijażowy! ;)
UsuńCudny, wiosenny manicure!!! Chyba się zainspiruję. Buziak :*
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło. ;) To już zdecydowanie moja wiosenna propozycja, żal było go ściągać ale trzeba już było. Na pewno do powtórzenia! ;D
UsuńFarciara, już nie dostaniesz tego podkładu nigdzie. Ulepszyli formułę która jest tym samym podkładem tylko w nazwie ;//
OdpowiedzUsuńTego właśnie się obawiałam... Dlaczego producenci psują coś co jest dobre!? :/
UsuńUwielbiam ten podkład z Rimmela. Długo nie mogłam zaleźć czegoś co by mi odpowiadało a ten podkład spełnia wszystkie moje wymagania.
OdpowiedzUsuńI go wycofali... Mojej skórze też bardzo przypadł do gustu, ale nie jestem przekonana co do nowej wersji. ;)
Usuń