Cześć!
Jest maj. Myślę, że nadszedł już czas. Czas na oficjalne zakończenie zimnego okresu roku, który podciągam pod jesień-zimę. Dzisiejsza pogoda jak najbardziej temu sprzyja- u mnie za oknem podobno 18 stopni, choć mi nadal zimno. Ale optymistycznie zakładam, że będzie już tylko lepiej i mogę odłożyć na bok produkty, którymi cieszyłam się w te długie i zimne wieczory i przerzucić się już na coś zdecydowanie lżejszego.
Dzisiaj pokażę Wam produkty do pielęgnacji, które służyły mi świetnie przez ostatnie miesiące, a w innym poście zajmiemy się kosmetykami kolorowymi.
Jesienią jak i zimą muszę przyłożyć znacznie więcej uwagi do pielęgnacji. Zwłaszcza twarzy- przesuszone miejsca, przetłuszczające się strefy to absolutna codzienność. W tym sezonie często schodzi mi skóra wokół ust aż do brody i z policzków- więc dobry krem to absolutna podstawa.
Pod oczy ukochałam sobie Estee Lauder Revitalising Supreme KLIK. Jestem oczarowana jego działaniem- zwłaszcza, że wcześniej sięgałam jedynie po lekkie żele. Widzę zdecydowaną poprawę nawilżenia okolic wokół oczu. Pomimo tego, że posiadam próbkę, używam jej już grubo ponad 2 miesiące i jeszcze trochę kremu jest- wystarczy dosłownie odrobina. Nie zdarzyło mi się mieć przesuszonej okolicy oczu- brawo dla niego!
Pod makijaż upodobałam sobie Alantan dermoline krem lekki KLIK. To krem, który jest zarazem konkretny jak i lekki. Bardzo dobrze trzyma cerę w ryzach, na pewno nie przyczynia się dodatkowo do pogorszenia jej poziomu nawilżenia. A z drugiej strony wchłania się momentalnie, nie pozostawia żadnej lepkiej warstwy- dzięki czemu można sobie pozwolić na te 2 minuty dłużej pod kołdrą. Pokuszę się o stwierdzenie, że to jeden z najlepszych kremów na dzień, jakie używałam.
A na noc potrzebowałam już czegoś znacznie mocniejszego, tłustego i kojącego. A z racji tego, że skończyły mi się wszystkie olejki to postanowiłam poużywać Avene Cicalfate KLIK. I był to strzał w dziesiątkę! Oprócz tego zdarzało mi się w gorszych okresach stosować go na dzień, bo są dni gdy moja cera go pochłania momentalnie. Dodatkowo koi podrażnioną i piekącą cerę- więc po powrocie z mrozu przynosi zdecydowaną ulgę. A oprócz tego po prostu bardzo dobrze działa i mam wrażenie, że to jemu powinnam przypisać sporą część zasług w kwestii poprawy mojego stanu cery.
Czy jest jeszcze na tym świecie ktoś, kto nie zna Garniera? Płyn micelarny 3w1 KLIK do skóry wrażliwej to najlepszy micel, jakiego mogę sobie wymarzyć. Jest bardzo delikatny a przy tym skuteczny. Mogę go wlać do oka i nic mnie nie piecze. Rozprawia się z każdym makijażem bez zbędnego pocierania. Ma aż 400 ml przez co jest szalenie wydajny, a dodatkowo kosztuje w promocji 11 zł. Ostatnio do rodziny dołączyła wersja z olejkiem, która ma szanse zostać równie wielkim ulubieńcem jak ten. Przerobiłam niezliczoną ilość opakowań i na pewno w najbliższym czasie nie przystopuję. Jest najlepszy!
Zimno, wiatr czy wszelkiej maści opady to spore wyzwanie dla naszych włosów. Mi świetnie pomagało wzmacniające serum exceptionnel z Yves Rocher KLIK. Świetnie dogadało się z moimi lokami- ujarzmia je bez obciążania. Po jego użyciu wyglądają po prostu lepiej. Wierzę też, że działa dobrze na ich kondycję, bo ciężko mi to miarodajnie ocenić. Kilka pompek wsmarowanych w wilgotne włosy zapewnia mi komfort znośnej fryzury na dwa dni. Dla mnie to wystarczające.
Zeszłoroczna limitowana seria Yves Rocher- gruszki w karmelu KLIK nadal dzielnie mi służy. Jest to najprzyjemniejszy zapach, jaki przychodzi mi do głowy w kwestii tych słodkich. Nie przepadam za kokosem czy wanilią- ten jest słodki, choć przełamany owocem. Bardzo ubolewam nad tym że nie będę mogła go znów dostać, bo na pewno sięgałabym po niego zawsze. Żel pod prysznic przerabiam na piankę (KLIK), więc z pewnością jeszcze trochę pociągnie, natomiast woda toaletowa już niebezpiecznie dobija dna- a uwielbiam spryskany nią szlafrok zaraz po gorącym prysznicu. Yves Rocher apeluję- przywróćcie ten zapach chociaż jako coroczną serię zimową, PROSZĘ!
A na koniec mój zapach- woda perfumowana Yves Rocher So elixir purple. Przewijała już się przez bloga nie raz, nie dwa. Bardzo ciężki, trwały zapach.
`So Elixir Purple` otwiera olejek z bergamotki oraz bogata nuta tuberozy, uzupełniona mocną nutą wetiweru. Baza składa się z benzoinu, wanilii, fasoli tonka, kadzidła, paczuli oraz nut drzewnych, zapewniając ciepły, miękki i drzewny ogon.
Cokolwiek Wam to mówi- bo mi zdecydowanie nie! Z całego tego potoku wyrazów ciężko mi cokolwiek zrozumieć, ale wiem jedno- dla mnie to zapach, dzięki któremu czuję się wyjątkowo. Ale z pewnością nie każdemu przypadnie do gustu.
I to by było na tyle z moich pielęgnacyjnych hitów. Jakoś ta pora roku nie sprzyja w moim wypadku wielkiej miłości do kosmetyków, plus przeszłam przez bardzo ciężki okres na uczelni. Więc przedstawiłam Wam samą esencję. Większość tych kosmetyków doczekało się własnej notki na blogu- co może tylko potwierdzić mój zachwyt.
A jak wygląda Wasza pielęgnacja w zimnym okresie roku? Macie jakieś sprawdzone produkty? Znacie te przedstawione przeze mnie? Jak się na nie zapatrujecie?
Całuję,
K. ;*
Jest maj. Myślę, że nadszedł już czas. Czas na oficjalne zakończenie zimnego okresu roku, który podciągam pod jesień-zimę. Dzisiejsza pogoda jak najbardziej temu sprzyja- u mnie za oknem podobno 18 stopni, choć mi nadal zimno. Ale optymistycznie zakładam, że będzie już tylko lepiej i mogę odłożyć na bok produkty, którymi cieszyłam się w te długie i zimne wieczory i przerzucić się już na coś zdecydowanie lżejszego.
Dzisiaj pokażę Wam produkty do pielęgnacji, które służyły mi świetnie przez ostatnie miesiące, a w innym poście zajmiemy się kosmetykami kolorowymi.
Jesienią jak i zimą muszę przyłożyć znacznie więcej uwagi do pielęgnacji. Zwłaszcza twarzy- przesuszone miejsca, przetłuszczające się strefy to absolutna codzienność. W tym sezonie często schodzi mi skóra wokół ust aż do brody i z policzków- więc dobry krem to absolutna podstawa.
Pod oczy ukochałam sobie Estee Lauder Revitalising Supreme KLIK. Jestem oczarowana jego działaniem- zwłaszcza, że wcześniej sięgałam jedynie po lekkie żele. Widzę zdecydowaną poprawę nawilżenia okolic wokół oczu. Pomimo tego, że posiadam próbkę, używam jej już grubo ponad 2 miesiące i jeszcze trochę kremu jest- wystarczy dosłownie odrobina. Nie zdarzyło mi się mieć przesuszonej okolicy oczu- brawo dla niego!
Pod makijaż upodobałam sobie Alantan dermoline krem lekki KLIK. To krem, który jest zarazem konkretny jak i lekki. Bardzo dobrze trzyma cerę w ryzach, na pewno nie przyczynia się dodatkowo do pogorszenia jej poziomu nawilżenia. A z drugiej strony wchłania się momentalnie, nie pozostawia żadnej lepkiej warstwy- dzięki czemu można sobie pozwolić na te 2 minuty dłużej pod kołdrą. Pokuszę się o stwierdzenie, że to jeden z najlepszych kremów na dzień, jakie używałam.
A na noc potrzebowałam już czegoś znacznie mocniejszego, tłustego i kojącego. A z racji tego, że skończyły mi się wszystkie olejki to postanowiłam poużywać Avene Cicalfate KLIK. I był to strzał w dziesiątkę! Oprócz tego zdarzało mi się w gorszych okresach stosować go na dzień, bo są dni gdy moja cera go pochłania momentalnie. Dodatkowo koi podrażnioną i piekącą cerę- więc po powrocie z mrozu przynosi zdecydowaną ulgę. A oprócz tego po prostu bardzo dobrze działa i mam wrażenie, że to jemu powinnam przypisać sporą część zasług w kwestii poprawy mojego stanu cery.
Czy jest jeszcze na tym świecie ktoś, kto nie zna Garniera? Płyn micelarny 3w1 KLIK do skóry wrażliwej to najlepszy micel, jakiego mogę sobie wymarzyć. Jest bardzo delikatny a przy tym skuteczny. Mogę go wlać do oka i nic mnie nie piecze. Rozprawia się z każdym makijażem bez zbędnego pocierania. Ma aż 400 ml przez co jest szalenie wydajny, a dodatkowo kosztuje w promocji 11 zł. Ostatnio do rodziny dołączyła wersja z olejkiem, która ma szanse zostać równie wielkim ulubieńcem jak ten. Przerobiłam niezliczoną ilość opakowań i na pewno w najbliższym czasie nie przystopuję. Jest najlepszy!
Zimno, wiatr czy wszelkiej maści opady to spore wyzwanie dla naszych włosów. Mi świetnie pomagało wzmacniające serum exceptionnel z Yves Rocher KLIK. Świetnie dogadało się z moimi lokami- ujarzmia je bez obciążania. Po jego użyciu wyglądają po prostu lepiej. Wierzę też, że działa dobrze na ich kondycję, bo ciężko mi to miarodajnie ocenić. Kilka pompek wsmarowanych w wilgotne włosy zapewnia mi komfort znośnej fryzury na dwa dni. Dla mnie to wystarczające.
Zeszłoroczna limitowana seria Yves Rocher- gruszki w karmelu KLIK nadal dzielnie mi służy. Jest to najprzyjemniejszy zapach, jaki przychodzi mi do głowy w kwestii tych słodkich. Nie przepadam za kokosem czy wanilią- ten jest słodki, choć przełamany owocem. Bardzo ubolewam nad tym że nie będę mogła go znów dostać, bo na pewno sięgałabym po niego zawsze. Żel pod prysznic przerabiam na piankę (KLIK), więc z pewnością jeszcze trochę pociągnie, natomiast woda toaletowa już niebezpiecznie dobija dna- a uwielbiam spryskany nią szlafrok zaraz po gorącym prysznicu. Yves Rocher apeluję- przywróćcie ten zapach chociaż jako coroczną serię zimową, PROSZĘ!
A na koniec mój zapach- woda perfumowana Yves Rocher So elixir purple. Przewijała już się przez bloga nie raz, nie dwa. Bardzo ciężki, trwały zapach.
`So Elixir Purple` otwiera olejek z bergamotki oraz bogata nuta tuberozy, uzupełniona mocną nutą wetiweru. Baza składa się z benzoinu, wanilii, fasoli tonka, kadzidła, paczuli oraz nut drzewnych, zapewniając ciepły, miękki i drzewny ogon.
Cokolwiek Wam to mówi- bo mi zdecydowanie nie! Z całego tego potoku wyrazów ciężko mi cokolwiek zrozumieć, ale wiem jedno- dla mnie to zapach, dzięki któremu czuję się wyjątkowo. Ale z pewnością nie każdemu przypadnie do gustu.
I to by było na tyle z moich pielęgnacyjnych hitów. Jakoś ta pora roku nie sprzyja w moim wypadku wielkiej miłości do kosmetyków, plus przeszłam przez bardzo ciężki okres na uczelni. Więc przedstawiłam Wam samą esencję. Większość tych kosmetyków doczekało się własnej notki na blogu- co może tylko potwierdzić mój zachwyt.
A jak wygląda Wasza pielęgnacja w zimnym okresie roku? Macie jakieś sprawdzone produkty? Znacie te przedstawione przeze mnie? Jak się na nie zapatrujecie?
Całuję,
K. ;*
Płyn Garnier jest najlepszy ;) Musze wypróbować też nową wersję z olejkiem :D
OdpowiedzUsuńKoniecznie! :D Jeszcze lepiej radzi sobie z demakijażem oczu. ;) I w ogóle też jest super.
UsuńMam to serum z YR i świetnie się sprawdza również na prostych włosach :)
OdpowiedzUsuńMiło słyszeć. Zbiera różne opinie więc nie wiem od czego to zależy. Może od sposobu aplikowania? hmm..;)
Usuńgruszki w karmelu, to moje drugie imię :)
OdpowiedzUsuńMoje też by mogło być! <3
UsuńAlantan dermoline u mnie ten krem niestey się nie sprawdził
OdpowiedzUsuńA dlaczego? ;)
UsuńPo nim moja twarz bardzo się świeci
OdpowiedzUsuńMoja od razu to wchłania. ;)
UsuńJak tu nie znać tego micela jak się czyta Twojego bloga :D
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że taka osoba nie istnieje, która go nie zna! ^^
UsuńBardzo ciekawe, ja polecam przetestować jakieś kosmetyki naturalne, są znacznie zdrowsze dla ciała.
OdpowiedzUsuńJeszcze do nich nie dotarłam. Polecasz coś konkretnego? ;)
Usuń