Dawno mnie tutaj z Wami nie było, ale okres przedsesyjny daje się we znaki- 8 zaliczeń na 1 tydzień to wg mnie lekka przesada, w tym jedno, z którego wróciłam niecałe 2 godziny temu... Dodam, że nie studiuję zaocznie ani nawet wieczorowo... Ale jeszcze 1 taki sam tydzień i będę częściej z Wami. ;)
Moje paznokcie już wymagały skrócenia i ogarnięcia, więc postanowiłam się podzielić z Wami tym, jak wygląda ich skracanie u mnie.
Nie lubię mieć krótkich paznokci- czuję się wtedy, jakby mi ktoś odciął kawałek opuszka. Dlatego staram się nie musieć ich piłować na zero.
Nie używam nożyczek ani 'obcinaczki'- nie wiem jaka jest poprawna nazwa tego urządzenia, ale myślę że wiecie o czym mówię.;) Zawsze skracam je pilnikiem. Używałam ich wiele i najlepiej u mnie sprawdza się ten jeden jedyny szklany. Lecz nie jest to najtańszy pilnik, który dostaniecie w drogerii- takich też próbowałam używać, ale co jak co- piłować to się nimi paznokci nie da. Jedynie posmyrać, ale po co?
Mój pilnik zamówiłam u kuzynki, która jest konsultantką firmy ACT- produkującej naturalne, najlepsze blablabla wszystko. Akurat pilnik im się udał. Tutaj macie linka jeśli jesteście zainteresowane produktem. Może do najtańszych nie należy- kosztuje około 22 zł, ale szczerze Wam polecam zainwestowanie w lepszy pilnik- paznokcie są w o wiele lepszej kondycji niż gdy używałam jakichś tanich papierowych.
Następnie rogi paznokci wygładzam polerką- nie cierpię jak o coś haczę, jestem chora jak muszę chociaż chwilę spędzić z zadziorkiem bo np. nie mam nic do wyrównania krawędzi pod ręką. Moja jest już zużyta i powinnam kupić nową, ale aktualnie nie mam na to czasu z wiadomych względów.
Kolejnym krokiem było zmycie odżywki, która była na paznokciach- do tego celu użyłam zmywacza z Sensique- bardzo przeciętny, szału nie ma ale zmywa i nie rozmazuje wszystkiego dookoła.
Zwykle piłuję paznokcie pomalowane- gdy mamy jednolity kolor nie sugerujemy się wystającą poza palec częścią paznokcia- dzięki czemu jesteśmy w stanie spiłować go równo.
Na koniec pomalowałam je odżywką Eveline 8 w 1- bardzo dobrze znaną w blogosferze. Moim paznokciom służy, ale nie używam jej non stop- robię sobie raz na jakiś czas około tygodniową kurację i to moim paznokciom służy.
Oto efekt końcowy. Jest to dla mnie najkrótsza dopuszczalna długość.
Stan moich paznokci ostatnio bardzo się poprawił- nigdy jakiejś totalnej katastrofy nie było, ale są grubsze, twardsze i się nie rozdwajają. Dlaczego? Od kilku miesięcy łykam tran- wcześniej gdy łykałam też nie miałam z nimi problemów, po odstawieniu ich stan się pogorszył dlatego wróciłam do regularnego stosowania tego suplementu. Dodatkowo wdrożyłam w życie sposób piłowania tylko w jedną stronę zamiast w cały świat, tak jak mi pasuje. Myślę, że te dwie rzeczy w dużym stopniu wpłynęły na ich aktualny wygląd.
Dodatkowo moje paznokcie bardzo szybko rosną. Ale tak było zawsze i nie jestem Wam w stanie nic poradzić w jaki sposób zmusić je do szybszego przyrostu.
Wolicie krótkie, czy raczej dłuższe paznokcie? Obcinacie, czy piłujecie?
I wolicie bardziej kanciate czy zaokrąglone?
Moje lepiej prezentują się długie i spiłowane w kwadrat. A przynajmniej takie mi się najbardziej podobają i najlepiej się w takich czuję.
Trzymajcie się ciepło w te mrozy!
K.
Wolę obcinać i piłować. Samo piłowanie doprowadza mnie do szału ;]
OdpowiedzUsuńMoje nie lubią takiego traktowania, bo niestety się rozdwajają po przycięciu.
UsuńDlatego staram się piłować je regularnie, żeby nie spędzać nad tym godziny!
Pozdrawiam:* K.