Przeglądając ostatnio zrobione zdjęcie natknęłam się na mój makijaż sylwestrowy i postanowiłam Wam go pokazać, bo karnawał w pełni i może ktoś skorzysta i też zmaluje coś w tym stylu.
Postaram się Wam przekazać po kolei jak go wykonałam.
Jak na mnie jest to bardzo ciemny makijaż, na co dzień używam delikatnych brązów i nie mam czasu ani ochoty bawić się w większe cieniowanie.
Makijaż wykonałam korzystając z dobrodziejstw paletki Sleek- Au Naturel.
Użyłam głównie cienia regal- jest to ciemny fiolet, ale także honeycomb, nougat (którego nazwy jako jedynej nie widać), conker oraz noir.
Pozostałe kosmetyki, których użyłam to te którymi maluję się codziennie i wiem, że mnie nie zawiodą.
Na zdjęciu jedynie zapomniałam umieścić podkładu- Healthy Mix w odcieniu 53 oraz pudru- użyłam pudru ryżowego z Paese.
Zaczęłam od nałożenia bazy pod cienie- to u mnie podstawa, bo niestety jestem posiadaczką tłustych powiek. Od jakiegoś czasu używam Lumene i jestem z niej bardzo zadowolona- świetnie utrzymuje cienie i dobrze się na niej blenduje.
Następnie całą ruchomą część powieki oraz dolną pokryłam kredką Avon SuperShhock w kolorze raw plum.
Pod łukiem brwiowym nałożyłam cień honeycomb, aby ciemne cienie mi się nie rozniosły tam gdzie ich nie chcemy.
Kolejnym krokiem było nałożenie na kredkę cienia- regalm który również wylądował na dolnej powiece. Dokładnie roztarłam granicę, pomagając sobie brązem Inglota- 357. W zewnętrznym kąciku dołożyłam trochę czarnogo- noir, a wewnętrzny kącik rozświetliłam białym- nougat.
Na środek nałożyłam troszkę brokatowego conkera.
Na koniec namalowałam cieniutką kreskę tuż przy linii rzęs czarnym eye linerem Maybelline, wytuszowałam rzęsy ukochaną maskarą Sexy Pulp i dokleiłam w zewnętrznym kąciku zwykłe kępki z firmy Donegal.
Aby dodatkowo otworzyć optycznie oko, na linię wodną nałożyłam cielistą kredkę z Sephory.
Brwi, jak zawsze lekko poprawiłam cieniem z Inglota- 349, a wewnętrzny kącik potraktowałam rozświetlaczem Revlon ColorStay w odcieniu 010 Brighten.
Resztę twarzy wykończyłam- nałożyłam czekoladowy bronzer z Bourjois (odcień 51) oraz matowy róż, również Bourjois- Rose Eclat.
Tak prezentowała się całość.
Mój makijaż przetrwał całą noc zabawy, cienie się nie zrolowały, tusz nie osypał.
Tak wyglądał o godzinie 4, gdy wychodziliśmy z imprezy.
Mam nadzieję, że spodobał Wam się mój makijaż i że chociaż niektóre z Was zainspirowały się nim na tyle, żeby spróbować go powtórzyć.
Mistrzynią makijażu nie jestem, a skoro dałam sobie radę i byłam zadowolona z efektu to Wy też dacie radę go wykonać!
A poza tym to trening czyni mistrza!
A Wy jakie makijaże wybieracie na imprezy? Podkreślacie oczy, usta czy może obie rzeczy na raz? W jakich odcieniach najlepiej się czujecie?
Na pewno jeszcze nie raz będę wykonywać makijaż podobny do tego, bo bardzo dobrze się w nim czułam.
Udanego poniedziałkowego wieczora życzę, a sama zmykam do nauki.
Całuski!
K.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz