Cześć Kochani!
Dzisiejszy post to pisana na gorąco myśl. W zasadzie to zrodzona tu i teraz w chwili gdy patrze w mój kalendarz, który w swym wnętrzu kryje rozpiskę taką jakby doba miała co najmniej 48 godzin.
Czy też macie wrażenie, że gdy mamy mało czasu, to jesteśmy tak dobrze zorganizowani, że jesteśmy wstanie pomieścić mnóstwo czynności, które w normalnych warunkach zajęły by nam na przykład tydzień? I nie tyczy to się tylko spraw związanych z pracą, zajęciami, szkołą, czy zwyczajnym załatwianiu miliona spraw. Również w kwestii kosmetycznej, make up'owania itd.
To mój kalendarz, a właściwie puszka pandory, którą jak widzicie nawet boję się do końca otworzyć, żeby nie zobaczyć najbliższej środy i czwartku :)
Ale nie o moich egzaminach, zaliczeniach i innych sprawach chcę pisać. Otóż zauważyłam w swoim życiu, że im mam mniej czasu tym lepiej wyglądam rano wychodząc z domu. Być może to kwestia tego, że brak mi czasu na niekończące się poprawki, które w efekcie pogarszają moją fryzurę, czy też makijaż. Za dużo chcę, za dużo zmieniam i jest później klapa. Oczywiście nie tyczy się to wyjścia na jakiś większy bal czy też zwyczajną imprezę. Tu stawiam na czystą perfekcję! Jednak na co dzień wolę artystyczny nieład, który w mojej opinii często powoduję wzrost seksapilu.
Lekki make up (oczywiście nie jakiś niechlujny, ale taki zwyczajny bez przesady zbytniej), fryzura swobodnie puszczona i lecę na zajęcia. Oczywiście wolałabym wyglądać perfekcyjnie gdy spotkam Księcia na białym rumaku w dzień powszedni, ale przy po moim tempie życia jeszcze mi to nie grozi, także mogę odetchnąć z ulgą :)
Ponadto gdy mam dzień długiego leżakowania w domu, nawet nie myślę o paznokciach czy makijażu (choć zdarzają mi się dni domowego SPA), natomiast gdy mam do załatwienia milion spraw chcę wyglądać dobrze, nie przesadnie, ale dobrze! I mam nadzieję, że mi to wychodzi!
A jakie jest Wasze zdanie w tym temacie? Jak macie mniej czasu, więcej robicie i lepiej wyglądacie czy wręcz przeciwnie? A może nie leżakujecie jak ja, tylko zajmujecie się sobą gdy jest ku temu okazja :)?
Zostawiam Was z moimi rozważaniami i lecę bo jutro ciężki, aczkolwiek fascynujący dzień!
Kasieńka :*
Mi się udało dzisiaj zaspać, przetarłam oczy 8:02, jest źle. Szybki bieg do łazienki, kot się na mnie dziwnie patrzy, troszkę kremu na twarz, głowa w dół żeby ogarnąć jakoś włosy i po 2 minutach stałam ubrana po zewnętrznej stronie drzwi. Udało się, nawet się nie spóźniłam na zajęcia! Czyli da się;) i bez makijażu nawet nie było tak strasznie.
OdpowiedzUsuńMimo wszystko wolałabym żeby takie sytuacje się nie powtarzały, bo bez wypicia kubka herbaty rano dzień nie jest taki sam. K.